Kończący się rok 2019 pod względem politycznym bez wątpienia obfitował w liczne wydarzenia. Było tragicznie, radośnie, a czasami przez chwilę pojawiała się nadzieja na lepsze.
Zabójstwo prezydenta Gdańska podczas światełka do nieba na 27 finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i jego pogrzeb przez moment wstrząsnęły społeczeństwem. Utworzenie Koalicji Europejskiej i jej, niestety, rychły rozpad; założenie Wiosny przez Roberta Biedronia i powstanie koalicji Lewicy; piętnasta rocznica obecności Polski w Unii Europejskiej i trzydziesta półwolnych wyborów, które przypieczętowały upadek komunizmu; utrata Senatu przez Zjednoczoną Prawicę, powrót lewicy do Sejmu, a nawet dobry wynik Konfederacji; nadzieja na kolejnego Oskara czy Nobel dla Olgi Tokarczuk – dawały nam chwile radości, dumy i nadziei. Dobijanie niezawisłego sądownictwa i podporządkowywanie sędziów czy liczne afery związane z ludźmi z obecnego obozu władzy wywoływały wstyd i złość. Ranking tych wydarzeń jest zbędny, bo różny był ich ciężar gatunkowy, a biorąc pod uwagę majestat śmierci – wręcz nieprzyzwoity. Nie sposób jednak pominąć kilku wniosków, które niejako same się nasuwają jako podsumowanie mijającego roku.
Polityczne podsumowanie 2019 roku
Po pierwsze: afery w mijającym roku pokazują, że w pewnym sensie społeczeństwo robi się coraz bardziej ślepe, i to chyba na więcej niż jedno oko, bo coraz bardziej obojętnieje na afery swojej ulubionej opcji politycznej – bez względu na to, czy dotyczy to czasami opozycji (np. sprawa Neumana), czy (znacznie częściej) obozu rządzącego. Ponadto, w wyniku działań mediów rządowych, wyraźnie widać, że my – naród, żyjemy w dwóch różnych, równoległych światach, ściśle związanych z odmiennymi bańkami informacyjnymi. I ta polaryzacja społeczeństwa coraz bardziej się nasila.
Po drugie: pomimo budowania przez partie, które zadebiutowały w Sejmie lub do niego powróciły, narracji o obaleniu duopolu PO – PiS, konflikt między tymi ugrupowaniami nadal napędza polską politykę, a układ dwubiegunowy trzyma się nadal świetnie i zapewne ta sytuacja prędko się nie zmieni. Pamiętamy, jak jeszcze niedawno nowa i prężna Nowoczesna nie potrafiła zdefiniować swojej „wizji państwa” i podejścia do problemów zwykłych ludzi, a dzisiaj nie jest w stanie zrobić tego staro-nowa koalicja Lewicy, która po sukcesie w wyborach parlamentarnych już zaczyna mieć problemy wizerunkowe związane z wyznaczeniem kandydata na prezydenta. Niefortunnym głosowaniem nad wprowadzeniem pod obrady „ustawy kagańcowej” posłowie własnymi rękami (a właściwie ich brakiem) obalili mit założycielski zjednoczonej Lewicy, zakładający, iż przyczyną wszystkich nieszczęść Rzeczpospolitej w ciągu ostatnich lat było niestawienie się posłów Platformy Obywatelskiej na głosowanie nad postawieniem Zbigniewa Ziobry i Jarosława Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu.
Po trzecie: ostatnie posiedzenie Sejmu związane z przegłosowaniem ustawy kagańcowej pokazuje, że PiS w nadchodzącym roku będzie chciał szybko dopiąć, pomimo protestów obywateli i utyskiwań Unii, sprawy związane z całkowitym podporządkowaniem niezawisłego sądownictwa oraz sędziów i w końcu przystąpić do wymarzonej repolonizacji „antyrządowych” mediów. Na pierwszy ogień na pewno pójdą te nieustannie i niezłomnie tropiące patologię władzy: TVN, OKO.press, Onet, a za nimi podążą pozostałe niezależne tytuły, które, według polityków PiS-u, są finansowane przez zagraniczny kapitał w celu oczerniania dobrego imienia Polski.
Po czwarte: coraz wyraźniejszy staje się podział kulturowy. Kiedy Olga Tokarczuk wygłaszała wykład noblowski i kilka dni później odbierała nagrodę Nobla, to w mediach rządowych wylała się na nią fala hejtu, a TVP „zapomniała” umieścić to wydarzenie w swojej ramówce. W tym samym czasie TVN transmitowała na żywo oba wydarzenia, a liberalna część społeczeństwa pękała z dumy i radości. Patrząc też na ostatnie dni 2019 można zaobserwować promowanie „nowej kultury”, która przemawia w większości do wyborców PiS-u. W tym momencie, aż się prosi o odwołanie do starego, rzymskiego hasła panem et circenses (chleba i igrzysk). I mają wyborcy PiS-u chleb za 500+, a igrzyska dzięki Jackowi Kurskiemu i disco-polo. Owszem, niektórzy politycy z rządu przyznają, że zbliża się kryzys, ale mimo to premier Morawiecki na programy socjalne bierze kredyty, łupi wszystkich podwyższoną akcyzą, skokiem na resztki OFE i coraz szczelniejszym uszczelnianiem VATu. Można śmiało powiedzieć, że PiS organizuje swoim wyborcom „igrzyska” i dzieli społeczeństwo pod względem kulturowym na miłośników Olgi Tokarczuk oraz fanów Zenka Martynika.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU