W mijającym tygodniu uwagę opinii publicznej absorbował przede wszystkim kabaret wokół kandydatury Jacka Saryusza-Wolskiego na przewodniczącego Rady Europejskiej i przygotowania PiS-u do zamachu na Sąd Najwyższy. Dla mnie jednak ostatnie siedem dni wyznaczają koniec przerwy w wojnie totalnej toczonej od kilkunastu lat pomiędzy PiS i PO. Świadczy o tym najnowszy sondaż przeprowadzony przez Kantar Public dający 33% poparcie partii rządzącej oraz 22% wskazań dla największej partii opozycyjnej. Na informacje o poparciu dla pozostałych partii szkoda miejsca w tym artykule. Nie liczą się.
Badanie to potwierdza tendencję ostatnich tygodni i przynosi kluczową wiadomość dla uczestników oraz obserwatorów naszego życia politycznego: powrót dominacji dwóch największych partii politycznych. Rozpoczyna się trzecia wojna totalna o rząd dusz Polaków i pogłębienie rowów ich dzielących.
Pierwsza wojna zaczęła się podczas nieudanych rozmów koalicyjnych po wyborach w 2005 roku, które niespodziewanie wygrało Prawo i Sprawiedliwość. Toczone przed kamerami rozmowy pod batutą niedoszłego premiera z Krakowa – Jana Maria – Niemcy Mnie Biją – Rokity odsłoniły różnice dzielące potencjalnych sojuszników, a zbliżające się wybory prezydenckie spowodowały dodatkowe napięcie, co skończyło się ogólnym rozczarowaniem i wzajemnym koszem. Ma to znamienne skutki aż do dzisiaj.
Po zwycięstwie PO rozpoczęła się druga wojna o Polskę. Trwała 8 lat i zakończyła się zwycięstwem PiS-u. Między dwa wrogie obozy próbował wtrącić się Palikot, wiemy z jakim skutkiem.
Dlaczego historia zatoczyła koło i jaki będzie przebieg tej walki?
Po wyborach w październiku 2015 r. wydawało się, że scena polityczna w naszym kraju uległa trwałej zmianie. Platforma skazywana była na wykrwawienie po poniesionych ranach, a pojawienie się Nowoczesnej i ugrupowania Kukiza określane było jako objawienie się mocy kruszących partyjny beton i zmieniających na trwałe układ sił w partyjnej układance. Czas pokazał, że prywatna partia Petru to wprawdzie ciekawe jajko niespodzianka i początkowo zainteresowało ono wyborców, jednak w środku znaleźli oni tylko nadmuchane ambicje lidera. Były piosenkarz z kolei nie potrafi nawet zapanować nad swoimi ludźmi i miota się między byciem opozycjonistą a prorządowcem. Tymczasem Grzegorz Schetyna przegrupował wojska, dokonał kilu udanych manewrów i ponownie doprowadził do sytuacji, w której naprzeciwko siebie stanęły te same armie, by rozpocząć trzecią wojnę o Polskę. W międzyczasie zapędził Nowoczesną do narożnika propozycją wspólnego startu w wyborach samorządowych, a na giełdzie sejmowej 10 posłów partii Ryszarda prezentuje swoje wdzięki licząc na przyjęcie do PO.
Jaka będzie kolejna wojna?
Na pewno totalna. Żadna strona nie chce brać jeńców. Ta totalność opłaca się obu stronom już od 2005 roku. Obecnie PO jest w sytuacji, w której PiS trwał 8 lat, jednak Grzegorz Schetyna jest, jak twierdzi, przygotowany na długą wojnę opozycyjną, nawet przez kolejne 7 lat. Ale nie odpuści. Jest podobny do Kaczyńskiego, lubi rządzić twardą ręką, wydaje mi się, że nawet jeżeli nie ma jeszcze atrakcyjnej dla Polaków wizji, to na pewno ma przemyślaną długoterminową strategię działania dla swojej partii. Staje się powoli zawodnikiem wagi superciężkiej, którym przewodniczący PiS-u jest od dawna. Ma struktury, kasę i w miarę posłuszne wojsko. Można zaryzykować stwierdzenie, że dzięki protestowi w Sejmie zbudował twardy elektorat na poziomie 20%. Brakuje tylko ideologii, która przyciągnie niezdecydowanych.
Kaczyński z kolei, do znudzenia będzie grał kartą ośmioletnich rządów PO. To jeszcze przez jakiś czas zadziała, jednak lada moment przestanie być atrakcyjne. Niewątpliwie ma bardziej karne wojsko niż Schetyna, choć muszą nastąpić tarci, zwłaszcza w rządzie. Pytanie czy zagra kartą służb specjalnych, czy raczej zdecyduje się na majstrowanie przy wymiarze sprawiedliwości i ordynacji wyborczej. Stawiam na to drugie rozwiązanie.
Przez kolejne lata czeka nas więc powrót do systemu de facto dwupartyjnego, jednak ten dualizm to nie tylko walka dwóch różnych programów, ale także dwóch, zaryzykuję to stwierdzenie, cywilizacji, kultur i ideologii.
Zwycięzca tej wojny będzie się zmieniał, a im dłużej będzie ona trwać, tym głębszy będzie rów dzielący Polaków. Ile jeszcze polsko-polskich wojen nas czeka, nim zostanie on zasypany?
fot. flickr/P. Tracz
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU