Sąd Najwyższy został dosłownie zasypany protestami wyborczymi – wysłano ich blisko 6 tysięcy. Sąd rozpoczął już ich rozpatrywanie. Podczas pierwszego posiedzenia trzy z protestów uznano za zasadne.
Czas na złożenie protestów wyborczych mijał w czwartek 16 lipca, trzy dni po ogłoszeniu przez PKW wyników wyborów prezydenckich. Jednak jeszcze w tym tygodniu do Sądu napływały zgłoszenia przesłane pocztą. Ostatecznie Sąd Najwyższy ma do rozpatrzenia 5,8 tysięcy protestów. To rekordowa ilość – pięć lat temu było ich zaledwie 58.
Sąd rozpoczął rozpoznawanie protestów w czwartek. Podczas pierwszego posiedzenia rozpatrzono 12 pierwszych zgłoszeń. Jeden z nich uznano za niezasadny, osiem pozostawiono bez dalszego biegu. Trzy pozostałe uznano za zasadne, choć bez wpływu na wynik wyborów.
– Trzy uznane w czwartek protesty dotyczyły zbliżonych sytuacji – powiedział PAP Krzysztof Michałowski z zespołu prawnego SN. Chodzi o wyborców, którzy w I turze głosowali za granicą, w Londynie, Manchesterze i Sztokholmie, a w II planowali oddać głos w Polsce. Do 12 lipca nie otrzymali jednak od konsulatów zaświadczeń uprawniających do głosowania w II turze w miejscu pobytu, nie mogli więc oddać głosu.
Sąd Najwyższy ma 21 dni na rozpatrzenie protestów wyborczych. Następnie rozstrzyga o ważności wyborów prezydenckich. Swój protest złożył także sztab Rafała Trzaskowskiego. Jak poinformował Onet, W proteście jest opisanych szereg problemów i nieprawidłowości mających miejsce podczas przygotowań do wyborów. Chodzi o niedoręczenie pakietów wyborczych czy problemy z dopisaniem do spisu wyborców. Mowa jest też o agitacji TVP na rzecz Andrzeja Dudy. W związku z tym, sztab domaga się unieważnienia wyborów.
Źródło: Radio Zet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU