Wybory prezydenckie w USA przynoszą zmiany.
Donald Trump w kampani mówił dużo i jeszcze więcej obiecywał. Ilość kontrowersyjnych wypowiedzi ekscentrycznego miliardera zaskoczyła nawet najbardziej prawicowych wyborców. Komentatorzy uspokajali, że to jedynie gra pozorów, polityczna strategia marketingowa, a sam kandydat republikanów po wygranej spuści z tonu. Nic bardziej mylnego…
Okazuje się jednak, że 45. prezydent USA szybko przeszedł od słów do czynów. Już w pierwszym tygodniu urzędowania zaczął wprowadzać w życie swoje zapewnienia wyborcze. Przeważnie szybka i sprawna realizacja programu jest powodem do zadowolenia. Nie od parady mówi się, że jak polityk mówi, że zrobi, to tylko mówi. Niestety w przypadku Prezydenta Trumpa nie bardzo jest się z czego cieszyć.
Prześledźmy zatem inauguracyjny tydzień w Białym Domu:
- Prezydent Trump podpisuje rozporządzenie antyaborcyjne
Kiedy wybory prezydenckie w USA dobiegły końca, a sam Prezydent Trump został zaprzysiężony, jego pierwszym oficjalnym czynem stało się podpisanie tzw. “executive order”, czyli rozporządzenia wykonawczego, na mocy którego wprowadzony został zakaz finansowania ze środków publicznych fundacji propagujących model planowania rodziny, dopuszczający aborcję.
Decyzja wzbudziła ogromne kontrowersje, zaś sam prezydent Trump podpisał dokument, decydujący pośrednio o prawach kobiet, w towarzystwie samych mężczyzn.
Spekuluje się, że prezydent w przyszłości podejmie próbę delegalizacji aborcji w USA.
- Budowa muru na granicy z Meksykiem
Wygląda na to, że sztandarowa obietnica z kampanii wyborczej doczeka się szybkiej realizacji. Chodzi o budowę muru na granicy z Meksykiem. Śmiano się już z Trumpa, że projekt jest za drogi, bez sensu i jedyne co wykreuje to popyt na drabiny, które będą minimalnie wyższe od samego muru.
45. prezydent USA zdaje się jednak nie zważać na słowa krytyki i przeciwności losu. Już w pierwszym tygodniu urzędowania podpisał rozporządzenie, na mocy którego wydał zgodę na rozpoczęcie konstrukcji. Jednocześnie podjął decyzję o zwiększeniu zatrudnienia w federalnej agencji dbającej o bezpieczeństwo granic.
Prezydent Trump podtrzymał ponadto stanowisko, że za budowę muru ma zapłacić Meksyk. Ciekawe, co na to prezydent tego kraju?
- Prezydent Meksyku odwołuje wizytę w USA
Trump w charakterystyczny dla siebie sposób, to jest z wyższością i lekceważeniem, zadeklarował, że za budowę muru mają zapłacić Meksykanie. Stwierdził nawet publicznie, że jeśli prezydentowi Meksyku się to nie podoba, to może odwołać swoją wizytę w USA. Co też prezydent tego kraju niechybnie uczynił. Wybory prezydenckie USA z 2016 roku są wobec tego zdecydowanie nie na rękę władzom Meksyku.
Donald Trump chce sfinansować budowę muru z podatku granicznego, nałożonego na obywateli Meksyku, który miałby być płacony przy przekraczaniu amerykańskiej granicy. Pomysł ten wywołał ogromne oburzenie, czego efektem było odwołanie dyplomatycznej wizyty głowy sąsiedniego państwa.
4, Trump podpisuje dekret, zakazujący muzułmanom wjazdu do USA
Pierwszy tydzień urzędowania to także wydanie rozporządzenia o tymczasowym zakazie wjazdu obywateli 7 krajów muzułmańskich na teren USA.
Obywatele takich krajów jak: Syria, Irak, Iran, czy Libia nie będą mieli wstępu na amerykańskie terytorium przez 90 dni, także w przypadku, gdy posiadają ważne wizy, zieloną kartę, czy podwójne obywatelstwo. Łącznie zakaz dotyczyć będzie ok. 218 milionów ludzi. Trump zasłania się koniecznością walki z terroryzmem i chęcią poprawy bezpieczeństwa w Stanach Zjednoczonych.
Sam dekret jest jednak mocno selektywny, by nie powiedzieć dyskryminujący. Zakaz nie obejmuje swoim zakresem np. obywateli Arabii Saudyjskiej, z którą USA od lat jest w ścisłej współpracy.
Po ogłoszeniu tych restrykcji przez USA przetoczyła się ogromna fala protestów, zaś amerykańskie sądy zablokowały część obostrzeń wprowadzonych dekretem Trumpa. Zakaz wjazdu dla muzułmanów to zdecydowanie najbardziej agresywne posunięcie nowego prezydenta, podczas pierwszego tygodnia sprawowania przez niego urzędu.
- Trump chwali Theresę May za Brexit
Donald Trump nie zadowala się jednak działaniami wyłącznie na amerykańskim podwórku. Świeżo upieczony prezydent postanowił dolać oliwy do ognia na europejskim froncie, chwaląc premier Theresę May za BREXIT. Prezydent USA stwierdził, że Wielka Brytania nareszcie bierze sprawy w swoje ręce, zaś wyspiarski kraj tylko na wyjściu z Unii zyska. Nie trzeba chyba mówić, jak jego komentarz został odebrany na starym kontynencie…
Z pokampanijnych wypowiedzi Trumpa o chęci jednoczenia pękniętego społeczeństwa zostało niewiele. Zaraz po ogłoszeniu wyniku wyborów prezydent elekt zapowiedział złagodzenie kursu i chęć pracy nad zasypaniem podziałów społecznych. Wygląda na to, że prędko mu się to nie uda, szczególnie z uwagi na fakt, że Prezydent Trump nie specjalnie próbuje wygaszać konflikty. Robi wręcz przeciwnie, dolewając nieustannie oliwy do ognia. Jedno jest pewne, wybory prezydenckie w USA przyniosą wiele nowego. Z Trumpem za sterami najpotężniejszego państwa na świecie na pewno nie będzie nudno.
fot. JStone
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU