Choć Jarosław Gowin od miesiąca nie pełni już funkcji w rządzie, z przysługującej mu limuzyny korzystał tak długo, jak pozwalały przepisy. Musiał jednak nastać moment, w którym luksus się skończy. Stało się – były wicepremier zdał służbowe auto.
W kwietniu „Fakt” informował, że mimo złożonej dymisji, Jarosław Gowin wciąż korzysta ze służbowej limuzyny i ochrony. Okazało się, że zgodnie z rozporządzeniem ministra spraw wewnętrznych, przywileje te przysługiwały mu na 30 dni od złożenia dymisji. I według informacji „Faktu” były wicepremier z tych okoliczności skorzystał.
Trudno powiedzieć, jaki jest cel tego przepisu. Czyżby osobom, które doświadczyły rządowego luksusu, ciężko było tak z dnia na dzień się ich pozbyć? Może muszą stopniowo oswoić się z powrotem do roli zwykłego posła? Jakiekolwiek były intencje pomysłodawcy, fakt jest jeden – przez 30 dni poseł traktowany był jak wicepremier. W sytuacji, w której państwo nie powinno jednak pochopnie rozrzucać pieniędzy.
Jednak nic nie może wiecznie trwać. 30 dni szybko minęło, skończyły się podróże służbowym autem. Reporterzy „Faktu” byli świadkami ostatniej jazdy i pożegnania byłego ministra z wiernym samochodem. Na pewno była to chwila pełna zadumy, wszak przygoda Gowina z autem liczy sobie wiele lat. Ministrem i wicepremierem został w 2015, gdy PiS wrócił do władzy. To blisko 5 lat! Po tak długim czasie każde rozstanie boli.
Ile kosztowało podatników 30-dniowe „przejściowe” byłego ministra Gowina? “Fakt” szacuje, że to kwota kilkudziesięciu tysięcy złotych. Dokładne dane są tajne.
– Sposoby, metody i formy naszej pracy są niejawne i nie mogę udzielić żadnej informacji – powiedział „Faktowi” ppłk Bogusław Piórkowski, rzecznik Służby Ochrony Państwa.
Źródło: Fakt
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU