Pogłębia się kryzys Legii Warszawa. Gdy po kolejnej porażce klub sięgnął dna ligowej tabeli, sprawy w swoje ręce wzięli mieniący się kibicami bandyci. Zaatakowali autokar z piłkarzami, teraz kilku z graczy chce rozwiązać kontrakt z winy klubu.
Kryzys totalny
30 września w Warszawie zapanowała euforia. Legia pokonała angielskie Leicester City 1:0 po golu azerskiego napastnika Mahira Emrelego. Wyjście z trudnej grupy w Lidze Europy stało się realne. Jasne, w lidze nie szło – klub miał na koncie już cztery porażki – ale wszyscy byli przekonani, że już od następnego meczu rozpocznie się marsz w górę tabeli. Nic bardziej mylnego – po pozytywnych emocjach z meczu z Leicester nie pozostał ślad, klub znalazł się w gigantycznym kryzysie, a kibice, słysząc kolejne złe wieści, mogą poczuć się jak biblijny Hiob.
Po przegranym w niedziele wyjazdowym meczu z Wisłą Płock (0:1), Legia spadła na ostatnie miejsce w ligowej tabeli (ma dwa mecze zaległe). Porażka była jednak tylko preludium do prawdziwej katastrofy. Ta nastąpiła podczas powrotu piłkarzy do Warszawy. Do autokaru wdarła się grupa mieniących się kibicami bandytów i zaatakowała zawodników. Media informowały, że ucierpieć mieli przede wszystkim wspomniany Emreli i Brazylijczyk Luquinhas (który należy do najlepszych graczy zespołu). Poszkodowani zawodnicy są wstrząśnięci i planują rozwiązanie kontraktu z winy klubu. Dla Legii byłby to dodatkowy cios finansowy, bo po pierwsze – musiałaby wypłacić graczom pieniądze należne z kontraktu, po drugie – nie zarobiłaby na ich transferach. A Emreli, mimo słabej postawy w lidze, nieźle zaprezentował się w europejskich pucharach, zaś Luquinhas od dawna należy do najlepszych piłkarzy zespołu.
Rozwiązanie kontraktu? Nie takie proste
Sprawa nie jest jednak zero-jedynkowa. W programie „Gol” na antenie TVP Sport wypowiadał się na ten temat mecenas Michał Żukowski, specjalista prawa sportowego.
– Po pierwsze nie znamy postanowień kontraktowych tych zawodników, ponieważ może okazać się, że umowy te określają, iż organami właściwymi do wyjaśnienia sporu są te należące do PZPN – wyjaśnia ekspert. – W przypadku, gdyby rozpatrywałby to sąd polubowny działający przy PZPN, to przepisy polskiej federacji ściśle określają, z jakich powodów zawodnicy mogą rozwiązać kontrakt z winy klubu. I takiego przypadku, jak ten nie ma. Natomiast piłkarze mogą złożyć wniosek o rozwiązanie umowy z winy pracodawcy do PSP – dodaje.
Żukowski wyjaśnił też, że piłkarze nie mogą odmówić gry dla klubu, gdyż są związani kontraktami.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU