Powiedział Pan, że spory między Rosją a Stanami Zjednoczonymi wpłyną na przebieg konfliktu na Ukrainie. Czy w takim razie konflikt ten może przybrać formę konfliktu globalnego?
Jestem bardzo ostrożny wobec takich poglądów, które wieszczą szybkie wojny w różnych częściach świata. Jeżeli weźmie się pod uwagę kontekst wszystkich wydarzeń na Ukrainie to oceniam, że górę weźmie jakieś rozwiązanie polityczne, a nie zbrojne. Dlatego, że zarówno Zachód jak i Rosja nie mają interesu w wojnie światowej. Pamiętajmy, że to nie jest 1914 czy 1939 rok, a tak jak już wcześniej wspomniałem technologia i modernizacja armii również zrobiły swoje. W związku z tym raz uruchomiona spirala konfliktu, który miał by doprowadzić do wojny światowej nie dałby gwarancji zwycięstwa którejkolwiek ze stron. Natomiast może przynieść katastrofalne skutki, które nie mieszczą się w jakimkolwiek rachunku politycznym. Co do Pana pytania, to jest to kolejny konflikt zastępczy jak to określają Anglicy, kiedy dochodzi do prób przekroczenia kolejnych czerwonych linii i w ramach tego agresor chce wymóc zaakceptowanie nowych granic przez świat siłą.
Stany Zjednoczone usunęły ostatnio dziesięciu rosyjskich dyplomatów, a niedługo później Polska trzech. W ramach retorsji Rosja wydaliła pięciu dyplomatów polskich i kilkunastu amerykańskich. Czy może dojść do zerwania stosunków dyplomatycznych między tymi krajami?
Uważam, że nie, bo w interesie obydwu stron jest utrzymywanie relacji dyplomatycznych. Tutaj mamy do czynienia z klasyczną reakcją i jest to bardzo silny sygnał w polityce międzynarodowej. Natomiast jest to sygnał pokojowy. Myślę, że rozmowa prezydenta Bidena z Putinem i zapowiedź spotkania jest ważnym faktem. Oceniam, że będzie dużo twardych oświadczeń, ale mimo wszystko będzie próba ustalenia jakiegoś modelu stosunków, bo nie oszukujmy się, Stany Zjednoczone mają środki i narzędzia, żeby oddziałowywać na sytuację wewnętrzną w Rosji. A więc Rosja też nie może czuć się całkiem bezpieczna i nieskrępowana.
Jakie mogą być dalsze działania Rosji wobec Polski?
Polska jest, jeśli zajrzeć do rosyjskiej propagandy rządowej jednym z głównych wrogów, który jest bardzo mocno atakowany przez instytucje rosyjskie. To znaczy jest stawiana w roli państwa, które zrealizuje wszystko czego zażyczą sobie Stany Zjednoczone. Jeżeli weźmie się to pod uwagę, to szczerze mówiąc trudno mi sobie wyobrazić jeszcze jakieś pogorszenie na linii Warszawa – Moskwa. To jest też kwestia naszej pozycji w NATO i Unii Europejskiej. Jeżeli Rosja patrzy na Polskę musi się z tym liczyć.
Jeżeli Rosja zaatakuje Ukrainę, to czy Polska może czuć się zagrożona i czy może być pewna swoich sojuszników, zwłaszcza, że przez ostatnie lata nie przestrzega wartości świata zachodniego?
Tego rodzaju pytania pojawiały się w 2014 roku i przypomnę, że bardzo wyraźnie odniósł się do tego prezydent Barack Obama w czasie swojej przemowy w Warszawie, kiedy mówił, że granica NATO to granica nieprzekraczalna także dla USA, jeżeli chodzi o ich zaangażowanie militarne i odpowiedzialność sojuszniczą. Za tymi słowami poszły też konkretne decyzję i rozmieszczenie wojsk amerykańskich na terenie Polski. Może te kilka tysięcy nie jest liczbą, która robi olbrzymie wrażenie, ale fakt jest znaczący, gdyż na terenie polski są Amerykanie. To z kolei powoduje, że myślenie o ataku na Polskę będzie oznaczał również atak na żołnierza amerykańskiego, a więc z punktu widzenia NATO oceniam, że sojusz jest świadomy i przygotowany na obronę przed Rosją. Warto też powiedzieć, że samo zaufanie wśród przywódców światowych do Rosji bardzo spadło i państwa, które do niedawna jeszcze miały relacje gospodarcze z tym państwem przekonały się, że jest to partner mało wiarygodny.
Bardzo dziękuje za rozmowę.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU