– Taki trochę Smoleńsk. Lądowanie za wszelką cenę. Całe szczęście tym razem w dobrej pogodzie (…) Natomiast stabilizacja na 5 stopach, gdzie w mojej firmie wymagana jest na 1000 stóp, to zdecydowane przegięcie. U nas wyleciałoby się za coś takiego z roboty – ocenia dla WP pilot z 12-letnim doświadczeniem.
Co istotne, załoga miała świadomość popełnionych błędów – przyznała się do tego w raportach. Problem jest jednak większy – załoga nie miała doświadczenia w przewożeniu VIP-ów. Dlaczego samolot z prezydentem na pokładzie powierzono ludziom bez doświadczenia?
– Za sterami samolotu z prezydentem powinni siedzieć dwaj najbardziej doświadczeni piloci. Tacy, którzy mają odpowiednie doświadczenie życiowe, którzy potrafią się sprzeciwić naciskom. Jak w Air Force One. A u nas spotykam chłopaka z nalotem 1500 godzin i on jest dowódcą samolotu z prezydentem na pokładzie. To nie może się dobrze skończyć – uważa Dominik Punda.
Całą analizę raportu można przeczytać na stronie WP
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU