NIK nie ma instrumentów do kontroli działania służb specjalnych. Rozpoczęło się szukanie kruczków prawnych pozwalających na kontrolę związaną z Pegasusem.
W ciągu kilku dni sprawa politycznej inwigilacji tak zgęstniała, że na dniach mogą się pojawić kolejne nazwiska i niekoniecznie muszą to być osoby związane z opozycją. Coraz głośniej zaczyna się mówić o możliwości włamań na telefony ludzi z rządu. Takie sygnały zaczynają płynąć od polityków opozycji. Już sama logika każe przypuszczać, że Pegasus na pewno nie został wykorzystany do inwigilacji tylko trzech osób. Po pegasusowym trzęsieniu ziemi, napięcie będzie już tylko rosło.
Tymczasem w Najwyższej Izbie Kontroli (NIK) leżą wnioski o kontrolę złożone przez Krzysztofa Brejzę i Lewicę. Dotyczą one wykorzystania Pegasusa. NIK bardzo chętnie się nimi zajmie, ale ma lekko związane ręce. Jak informuje RMF FM, znowelizowane pięć lat temu prawo nie pozwala na kontrolę działania służb specjalnych.
Najwyższa Izba Kontroli zajmie się kontrolą dotyczącą systemu szpiegującego Pegasus. Na razie jednak prezes Izby Marian Banaś polecił swoim ludziom sprawdzenie, w jaki sposób NIK może efektywnie skontrolować ten obszar działania specsłużb – pisze RMF FM.
Jak przypomina stacja, NIK podczas kontroli budżetowej za 2019 r. wykrył fakturę opiewającą na 30 mln zł, która najprawdopodobniej jest rachunkiem za zakup Pegasusa. System został nabyty ze środków z Funduszu Sprawiedliwości, zarządzanego przez resort sprawiedliwości.
Źródło: RMF FM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU