Newsweek w ostatnim numerze opisuje kulisy wyboru Człowieka Roku Forum Ekonomicznego w Krynicy. Wyścig do ostatnich sekund był zażarty i opływał w niespodziewane zwroty akcji. Starcie pomiędzy Beatą Szydło i Mateuszem Morawieckim było krwawe, a jęk zawodu u wicepremiera musiał być słyszany w całej Warszawie. Słynne powiedzenie mówi, że lepiej nie wiedzieć jak się robi politykę i parówki. W tym przypadku można sparafrazować i powiedzieć, że lepiej nie wiedzieć jak się montuje Człowieka Roku w Krynicy i produkuje parówki, bo nie ma to za wiele wspólnego z aurą prestiżu, jaki otacza tę nagrodę.
Początek jest doskonały, ponieważ opisuje rzymską zasadę rządzenia, polegającą na wzniecaniu wewnętrznych konfliktów nazywaną “dziel i rządź”, a w roli cesarza rzymskiego występuje Jarosław Kaczyński – “Przychodzi szef dużej państwowej spółki do Kaczyńskiego i pyta: – Panie prezesie, na kogo głosować w Krynicy? – Na Beatę. Biuro PiS przy Nowogrodzkiej, szef PiS przyjmuje stronnika wicepremiera, potakuje: – Tak, oczywiście. Morawiecki zasłużył na tę nagrodę”. Potem przeczytamy, że to Piotr Gliński zgłosił kandydaturę Morawieckiego. Obaj kandydaci są doskonali, ale prezes Prawa i Sprawiedliwości nie mógł sobie odmówić tego, co lubi najbardziej, czyli napuszczania w partii jednych na drugich i obserwowania rozwoju sytuacji.
A sytuacja zaczęła się dla Mateusza Morawieckiego rozwijać pozytywnie i po policzeniu razem ze współpracownikami głosów wyszło im, że dziewięć sztuk wystarczy do zagarnięcia pełnej puli. Gdy wicepremier w spokoju liczył kolejne słupki w ministerstwie i uszczelniał VAT, zaczęły dziać się rzeczy bardzo dziwne. Najpierw wydłużono głosowanie – które miało się skończyć 12 sierpnia – do końca miesiąca, potem poszerzono kapitułę o kolejnych dziewięć osób, wśród których znaleźli się ludzie Beaty Szydło i Zbigniewa Ziobry. Gdy do Morawieckiego dotarły te informacje, chciał wycofać swoją kandydaturę, ale było to już niemożliwe, ponieważ została formalnie zgłoszona. 30 sierpnia wicepremier wygrywa w internetowym głosowaniu z szefową rządu 11:10 i po Warszawie rozchodzi się, że Człowiekiem Roku 2016 został Morawiecki. Pewnie był otwarty mały szampan, a duży miał być wypity w Krynicy. Jednak gdy kapituła zbierze się po weekendzie, okaże się, że wpłynęły jeszcze trzy głowy nadesłane pocztą. Wszystkie trzy na Szydło i to ona odbierze w Krynicy wyróżnienie. Newsweek wysłał pytania do Instytutu Studiów Wschodnich odpowiedzialnego za organizację imprezy. Zapytano o poszerzenie kapituły, zgłaszanie kandydatur i zmianę terminu głosowania. Niestety pytanie pozostały bez odpowiedzi.
Mniejsza o to, jak uświniony i liszajowaty był wybór w Krynicy, bo to co opisuje tygodnik, stawia nagrodę raczej w świetle naginania reguł pod jednego kandydata niż zdrowej rywalizacji. Wpisanie sobie w CV takiego wyróżnienia jest raczej wstydem, a nie powodem do dumy. To tak jakby przed meczem podejść do sędziego z walizką pieniędzy i zażądać dla przeciwników czterech czerwonych kartek w pierwszym kwadransie gry. Ale zostawmy to. Najciekawszy jest fragment o premierostwie Beaty Szydło, które według autora wkracza w ostatnią fazę. Może ono potrwać tylko cztery tygodnie albo nawet pół roku. Jedno jest jednak pewne. Przez konflikt z Andrzejem Dudą formuła rządu pod obecnym przywództwem już się wyczerpała. Beatę Szydło może zastąpić tylko Jarosław Kaczyński lub Mateusz Morawiecki.
Intrygująca nie jest druga wymieniona osoba, ale powody dla jakich Morawiecki miałby stanąć na czele rządu. Jedyną szansą dla wicepremiera na zastąpienie byłej burmistrz Brzeszcz jest obranie przez PiS jeszcze bardziej radykalnego kursu. “Prezes wrócił z urlopu zdeterminowany, by przeprowadzić trudne reformy. Chce dokończyć zmiany w sądownictwie i przeforsować dekoncentrację mediów. Jeśli nie ustąpi, pójdzie na wojnę z Brukselą i zadrażni relacje z Waszyngtonem”. Przy takim kursie kolizyjnym będzie potrzebny ktoś, kto odeprze ataki z zagranicy i uspokoi rynki oraz inwestorów. Tylko Mateusz Morawiecki może wystąpić w BBC czy CNN i udzielić wywiadu po angielsku. Można z tego wywnioskować, że Kaczyński generalnie nie ceni Morawieckiego za dorobek, tylko jest mu potrzebny ktoś, kto biegle włada językiem obcym. Jeżeli to ma być jedyna predyspozycja do kierowania rządem, to my chyba jesteśmy w dalekiej otchłani od racjonalności. W jakim kraju na świecie premiuje się na tak eksponowane stanowisko osobę, której kluczową umiejętnością jest język angielski? Równie dobrze można urządzić łapankę wśród studentów anglistyki i efekt będzie taki sam.
Twitter/Bwicinski
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU