– Prowadzenie korespondencji przez prywatne adresy mailowe można porównać do głośnej rozmowy w parku. Nie po to Polska wydała miliardy złotych na tworzenie bezpiecznych systemów łączności, żeby najważniejsi politycy w kraju z nich nie korzystali – mówi Paweł Wojtunik, były dyrektor CBŚ i szef CBA. – Wielu wysokich urzędników od lat myśli, że to, co znajduje się na ich prywatnym mailu, po rezygnacji zabiorą ze sobą i nikt się o tym nie dowie. Wydaje im się, że na prywatnym mailu można więcej, że nie zostawiają śladu, z którego mogliby skorzystać ich następcy – dodaje.
Z kolei były funkcjonariusz ABW wyjaśnia różnice między prywatną skrzynką mailową, a systemami, które mają do dyspozycji najważniejsze osoby w państwie.
– Oficjalne adresy mailowe, w tym te najważniejszych osób w państwie, funkcjonują w zamkniętej domenie. Zazwyczaj można z nich korzystać tylko przy podłączeniu do wewnętrznej sieci, a więc w miejscu pracy, a nie na prywatnym laptopie czy telefonie, który łączy się z wi-fi – tłumaczy ekspert.
Mateusz Morawiecki nie chce przyznać się do błędu, na kluczowe pytania nie odpowiada również Kancelaria Premiera.
Źródło: WP
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU