Przychód a dochód. Rożnica ma duże znaczenie, zwłaszcza w kontekście Funduszu Wsparcia Kultury. Resort kultury słynne już dotacje przyznał na podstawie przychodu. W efekcie niektórzy będą mogli dostać więcej pieniędzy niż wcześniej zarabiali.
Kasa dla artystów
Jak wiemy od soboty, aż 2064 podmioty z rynku kultury mają dostać od władzy pieniądze. Te mają pomóc im przetrwać kryzys. Kontrowersje budzi fakt, że środki trafiają do m.in. znanych marek z rynku. Dotacje mają dostać np. firmy muzyków Golec uOrkiestry czy Bayer Full.
Przedstawiciele branży wskazują, że pieniądze powinny być przyznawane nie na podstawie utraconych przychodów, a dochodów. Dlaczego? Przykładowo, organizator koncertów może mieć przychód na poziomie miliona złotych, ale po opłaceniu faktur podwykonawcom, wypłaceniu pensji itd zostaje mu tylko 100 tys. zł. Przychód miał na poziomie miliona, ale dochód – 100 tys. zł.
– Jak patrzę na to, że pieniędzy brakuje w szpitalach, a dwuosobowe agencje, które nikogo nie zatrudniają, nie mają własnego sprzętu, dostają kwotę wyliczoną od spadku przychodu, a nie dochodu, to mnie szlag trafia – powiedziała anonimowa ekspertka portalowi Money.
Dodała, że “przychodem tego typu agencji najczęściej jest sprzedaż biletów i dopiero z tego przychodu opłacają wszystkie koszty i zarabiają na jakimś procencie. Wylicza, że średnio takiej małej dwuosobowej agencji zostaje 200 tys. zł dochodu rocznie, a teraz dostają dofinansowania kilkukrotnie większe.”
Jak zaś pisze money.pl, “kryteria przyznawania środków z Funduszu Wsparcia Kultury były tak skonstruowane, że w praktyce kilka firm obsługujących jedno wydarzenie kulturalne mogło dostać pieniądze za wystawione faktury, a artysta finalnie mógł zostać z niczym (jeśli się nie zgłosił po pomoc).”
To nie koniec. Sam regulamin programu był mocno dziurawy.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
