Lewica w rozmowach z rządem nie pokazała swojej sprawczości – jak przekonują media i osoby sprzyjające Prawu i Sprawiedliwości.
To nawet nie były negocjacje – oni przedstawili jedynie żądania, które albo były już zapisane w Krajowym Planie Odbudowy, albo też takie, których zapisanie w Planie i tak wymusiłaby na Jarosławie Kaczyńskim Komisja Europejska. Włodzimierz Czarzasty bał się rozłamu we własnym klubie parlamentarnym i dlatego od wielu dni pertraktował z szefem Kancelarii Premiera Michałem Dworczykiem nie informując o tym opozycyjnych partnerów z PO i PSL. Prezes PiS użył lidera Nowej Lewicy do tego, aby rozegrać całą opozycję.
Przez cztery lata, które dzisiejsza Lewica spędziła poza Sejmem, osoby życzliwe temu środowisku wmawiały im samym i nam wszystkim, że poparcie dla Lewicy to co najmniej 30%. Wybory pokazały, że 12%, a sondaże pokazują, że to 7-10%. To może być frustrujące. Zwłaszcza, gdy nieliczni czynni przedstawiciele Lewicy pamiętają rządy tego środowiska w naszym kraju. Korzyści z rozłamu po stronie opozycji Lewica jednak nie odniesie żadnych lub będą one iluzoryczne.
Korzyści odniósł za to natychmiast premier Mateusz Morawiecki, który pięknie fotografuje się na tle lawet z billboardami z hasłem „770 mld zł dla polskich rodzin”, które za chwilę rozjadą się po całym kraju. O Lewicy nie ma tam ani słowa. I nie będzie. Co teraz może zrobić Platforma Obywatelska? Postępowanie Lewicy sprawiło, że nie ma pola manewru i musi w sejmowym głosowaniu poprzeć ratyfikację Funduszu Odbudowy. Musi to zrobić bez jakichkolwiek gwarancji, że pieniądze te będą wydawane przejrzyście, uczciwie i mądrze.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU