Kwestią, w której niedawny kandydat na głowę państwa nie potrafi jasno się określić jest aborcja. Tłumaczenia Hołowni są tak mętne i pokrętne, że nie sposób zrozumieć, o co mu chodzi. Przebija się jedynie absurdalna propozycja powrotu do ustawy aborcyjnej z początku lat 90-tych do czasu uchwalenia nowego prawa oraz bronienie się, że przecież Platforma też jeszcze niedawno nie miała w tej sprawie jednolitego stanowiska. Przypominam – Hołownia miał być od Platformy lepszy i miał być nowa jakością.
Gdy prowadzący wywiad wytknęli Hołowni sprzeczność między tym, co pisał jako publicysta a tym, co mówi jako polityk, sam Hołownia w tych rozbieżnościach nie zobaczył niczego dziwnego. Dla mnie to jest dziwne, bo albo ma się zdanie na jakiś temat, albo nie i rodzaj pracy wykonywanej w danym momencie nie powinien mieć żadnego znaczenia.
Odnoszę wrażenia, że fundamentem politycznego projektu Szymona Hołowni (i Michała Kobosko, o czym nie powinniśmy zapominać, bo sam Kobosko nigdy nie zrobiłby kariery politycznej) jest nadzieja, że można wmawiać ludziom to samo, co inne formacje wcześniej, a nawet robić to samo co one, jeśli tylko te wcześniejsze projekty polityczne upadły i zatarły się w świadomości obywateli.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU