Sebastian Kościelnik, oskarżony o spowodowanie wypadku z udziałem Beaty Szydło, nie ma wątpliwości, że po kolizji był podsłuchiwany.
Przez ostatni miesiąc inwigilacja i podsłuchy są odmienianie przez wszystkie przypadki. Najbardziej nieprawdopodobnym przypadkiem jest przejęcie za pomocą Pegasusa kontroli nad telefonem senatora Krzysztofa Brejzy, który w tym samym czasie kierował kampanią wyborczą Koalicji Obywatelskiej. Sebastian Kościelnik, oskarżony o spowodowanie wypadku z udziałem Beaty Szydło, także ma swoje doświadczenia w tej materii. Opowiedział o nich w wywiadzie dla “Gazety Wyborczej”.
Podsłuch i dziwne sytuacje
Według Sebastiana Kościelnika, krótko po wypadku został mu założony podsłuch. Oprócz niego podsłuchiwano rozmowy jego adwokata oraz osób mających styczność ze sprawą. Kościelnik zwrócił też uwagę na samochód, który parkował przez kilka miesięcy u niego na osiedlu. Był na warszawskich numerach rejestracyjnych. Jak podkreśla, auto wszędzie za nim jeździło i dodaje, że nawet się z tym zbytnio nie ukrywano. W jego ocenie, czekano aż powinie mu się noga.
Opisuje także dziwną sytuację, jaka miała miejsce po wypadku. Gdy ktoś podchodził do niego i chciał coś nagrać, czy zrobić zdjęcie, telefony takich osób się wyłączały.
Wiem też o kilkunastu sytuacjach, gdy ktoś był 30-40 metrów od miejsca zdarzenia, a nagle jego telefon przestawał działać albo zdjęcie, które mu się udało zrobić, zniknęło z telefonu – mówi “Gazecie Wyborczej”.
Wiem, bo badałem telefon
Sebastian Kościelnik został zapytany, skąd ma pewność, że jego telefon był na podsłuchu – Od znajomego informatyka mojego mecenasa, który poddał wówczas mój telefon specjalnemu badaniu – tłumaczy. O badaniu nie poinformował prokuratury, ponieważ analiza została wykonana dla celów prywatnych. Zresztą on sam uważa, że śledczy i tak nie zajęliby się tą sprawą.
Po ostatnich informacjach o inwigilacji Pegasusem, przeszło mu przez myśl, żeby swój telefon zbadać pod kątem agresywnego i ofensywnego programu szpiegowskiego. Skłania się ku temu, żeby zbadać także swojego laptopa.
Mam zamontowane dodatkowe zabezpieczenie w laptopie. A mimo to wygląda, jakby kamera uruchamiana była przez zewnętrzny program. Tyle mogę powiedzieć – opisuje. W najbliższych dniach, ma zamiar podjąć kontakt w celu wykonania kolejnych ruchów związanych z badaniem sprzętu.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU