Rok 2019 był prawdopodobnie ostatnim tak dobrym okresem dla polskiej gospodarki. Obecny, 2020, może być znacznie gorszy.
Prognozy Komisji Europejskiej na 2020 rok jasno wskazują, że polska gospodarka spowolni i to do aż 3,5 proc. Polscy ekonomiści są większymi pesymistami i uważają, że czeka nas spadek do 3 proc. albo nawet 2,8 proc.
– W 2020 r. polska gospodarka będzie w dalszym ciągu spowalniać przede wszystkim z powodów wewnętrznych. Po pierwsze, przed nami dołek w inwestycjach publicznych. Po drugie, widać rosnącą ostrożność po stronie konsumentów, zarówno w nastrojach, jak i w stosunkowo ograniczonej reakcji na tegoroczne transfery socjalne – wskazuje Piotr Bartkiewicz, ekspert ds. ekonomicznych w mBanku.
Powody spowolnienia
Co ma stać za spowolnieniem? Najczęściej jako powody podaje się problemy gospodarcze w Niemczech, ale też zbliżający się brexit. Do tego cały czas nie jest jasne, jak zakończy się wojna handlowa USA-Chiny. Donald Trump zapowiedział, że jest ona bliska końcowi, ale może być to jedynie element jego politycznej zagrywki.
– Nasz główny partner handlowy, Niemcy, w 2019 roku uniknął co prawda recesji, a nastroje niemieckich przedsiębiorców są wyraźnie bardziej pozytywne, jednak na uformowaną na tej podstawie falę optymizmu przyjdzie nam zapewne w 2020 roku poczekać. W związku z niepewnością co do rozwoju sytuacji gospodarczej na świecie i u naszych zachodnich sąsiadów wydaje się, że w pierwszej połowie 2020 roku nie należy oczekiwać znaczącego wzrostu inwestycji, które są istotnym składnikiem PKB – zauważa z kolei Anna Korzec, ekspertka Rkantor.com.
Niektórzy ekonomiści są zdania, że to tylko problem pierwszego półroczna i już od 2. połowy 2020 roku będzie już lepiej. Jednak i w tej kwestii nie wszyscy są takimi optymistami.
“Polska jest opóźniona w tym cyklu gospodarczym za Europą. Spowolnienie, które u nas rozpoczęło się dość późno, może w efekcie nie zakończyć się przed końcem 2020. Widzimy szanse na stopniową poprawę aktywności gospodarczej w Niemczech i strefie euro w drugiej połowie 2020 r., ale krajowa gospodarka może będzie musiała poczekać do 2021 r., aby zanotować wyraźniejsze odbicie dynamiki PKB ze względu na inercję popytu krajowego (m.in. opóźniona stagnacja inwestycyjna) i efekty bazy (wygasające dopalacze dla konsumpcji ze strony pakietu fiskalnego). Zgodnie z naszą prognozą, w 2020 r. tempo wzrostu PKB spowolni do prawie 3 proc. z ok. 4 proc. w 2019 i ok. 5 proc. w 2018 r. Konsumpcja prywatna pozostanie głównym motorem wzrostu gospodarczego” – szacują ekonomiści Santandera.
Inwestycje spadną
Sytuacji nie poprawiają działania rządu, np. te dot. samorządów.
“Firmy nadal mają powody żeby inwestować, przede wszystkim w mniej pracochłonne i mniej energochłonne technologie, ale ich aktywność na tym polu będzie ograniczana przez opóźnione efekty wysokiej niepewności dotyczącej perspektyw gospodarczych i ostrzejsze kryteria kredytowe banków” – wskazują ekonomiści Santandera. Dodają, że samorządy mają problemy dot. rosnących kosztów usług publicznych i obniżających się dochodów, co jest już wynikiem decyzji podjętych na Nowogrodzkiej.
W tle mamy jeszcze zagrożenie dot. wprowadzenia 30-krotności. Posłanka Mirosława Nykiel (KO) powiedziała nam:
„Przy zatrudnieniu kilkudziesięciu osób, których dotkną ewentualne nowe przepisy dot. 30-krotniści, koszty firmy rosną o ponad milion złotych. To nakręci żądania wyższych pensji, a tym samym pracodawcy stracą podwójnie. Raz przez dodatkowe składki, a dwa przez podniesienie pensji. Przykładowo Comarch wyliczył, że na dzień dobry traci aż 8-9 milionów złotych. Budimeks prognozuje taki koszt na poziome 18 mil zł.t Asseco Poland – 10 mil zł. To tylko pierwsze z brzegu przykłady. Traci, tak jak powiedziałam na wstępie głównie branża IT, sektor badawczo-rozwojowy, a w konsekwencji nastąpi obniżenie konkurencyjności Polski i polskiego rynku pracy. Nie ma to także nic wspólnego ze sprawiedliwością społeczna. To potwierdza, że innowacyjność polskiej gospodarki to frazes i zasłona dymna dla tych, którzy nie rozumieją, o co w tym wszystkim chodzi.”
Dobra zmiana zacznie dogorywać?
Lepiej już było? Tak można stwierdzić patrząc na powyższe dane. Co gorsza, rząd nie wykształcił u siebie przez ostatnie 4 lata swego rodzaju „dobrego nawyku”, jak reagować na tego typu krytyczne sytuacje, jakie prawdopodobnie nas czekają. Gospodarki nie można w nieskończoność pompować socjalem, zaś taką chyba strategię obrało PiS. Szkoda, że w efekcie stracimy wszyscy, zaś ostatnie lata przyszłe pokolenia będą mogły śmiało zestawiać z “dekadą Gierka”.
Źródło: Business Insider
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU