Do tej pory z budżetu państwa na ratowanie gospodarki przed następstwami pandemii wydano 120 mld zł. Czy pieniądze trafiły do tych, którym naprawdę były potrzebne? Wątpliwości jest coraz więcej.
W Warszawie najliczniej i najszybciej ręce po 5 tys. zł „na pokrycie bieżących kosztów prowadzenia działalności gospodarczej dla mikroprzedsiębiorców” wyciągnęli samozatrudnieni prawnicy, złożyli 7942 wnioski. Tuż za nimi ustawili się jednoosobowi „doradcy w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej i zarządzania”, 7167 wniosków. PUP w Warszawie od kwietnia do końca 2020 r. otrzymał 152 783 wnioski o wypłatę 5 tys. zł. Tyle samo dostawał przedsiębiorca na funkcjonowanie firmy jednoosobowej, jak i zatrudniający na etacie 49 osób. W całym kraju wypłacono 1,86 mln tych mikropożyczek, a raczej dotacji, bo były umarzane już po trzech miesiącach, pod warunkiem że firma przetrwała. Zdarzały się telefony do urzędu z zapytaniem, czy liczy się termin wypełnienia wniosku, czy otrzymania pożyczki, bo przedsiębiorca chciałby już firmę zawiesić.
Cwaniacy szybko zorientowali się, że łatwe pieniądze mogą się stać jeszcze łatwiejsze. O bezwarunkową pożyczkę 5 tys. zaczęli się ubiegać tzw. pełnomocnicy. „Wypełniali wnioski w imieniu wielu firm, nierzadko zarejestrowanych pod tym samym adresem” – wyjaśnia Maciej Bątkiewicz ze stołecznego PUP. Wiele z nich było zawieszonych już przed wybuchem pandemii, więc przekręt był ewidentny. Nierzadko „pełnomocnicy” wykorzystywali dane z elektronicznej Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczej i zwracali się o 5 tys. zł w imieniu firm, które nie miały o tym pojęcia. Po pomoc państwa wyciągali ręce również doradcy podatkowi, dentyści czy informatycy, choć akurat ich skutki pandemii nie dotknęły – można było dostać nawet 2,3 tys. zł na pracownika przez trzy miesiące a wystarczyło do tego jedynie oświadczenie o spadku dochodów o 90%.
Płatnicy VAT musieli trochę pogłówkować. Spadek obrotów łatwo sprawdzić po fakturach. Żeby państwo dołożyło do wynagrodzeń pracowników, trzeba było się dogadać z kontrahentami, aby nie spieszyli się z wystawianiem faktur. Wystarczyło poczekać miesiąc, żeby obroty w kwietniu 2020 r. były wyraźnie niższe niż w tym samym miesiącu rok wcześniej.
Źródło: „Polityka” 8/2021
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU