Polityka i Społeczeństwo

Tankujesz samochód? Rząd zrobił Cię w konia

Konwencja Prawa i Sprawiedliwości, na której Jarosław Kaczyński zaprezentował swoją głośną “piątkę” pokazała, że rządzący będą gotowi sięgnąć po wszelkie dostępne metody, aby utrzymać władzę. Wszystko inne, łącznie z interesem państwa, schodzi w tej politycznej krucjacie na dalszy plan. Naginanie budżetu do granic możliwości na potrzeby kampanijnego populizmu to  jedno, inną sprawą jest przedziwna aktywność spółek Skarbu Państwa. Wiele wskazuje bowiem na to, że rządzący zaangażowali państwowych gigantów paliwowych w sztuczne obniżanie cen paliw na okres kampanijny. Sytuacja na polskich stacjach benzynowych od kilku tygodni oderwała się całkowicie od gospodarczej rzeczywistości na światowych rynkach.

Jak opisuje Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl, obecnie w całej Europie ceny paliw rosną, podczas gdy tylko w Polsce przez ostatnie dwa tygodnie cena litra benzyny obniżyła się średnio o niecałe dwa eurocenty, czyli o 8 groszy. Może się to wydawać niewielka różnica, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że w tym samym czasie na europejskim rynku nastąpił wzrost o ok. 15 groszy, to realnie litr benzyny jest tańszy już o potencjalnie 23 grosze.

Co ciekawe, spadkowy trend cen widać nad Wisłą tylko na stacjach, ponieważ ceny ofertowe polskich rafinerii są w tym samym czasie już zbieżne z trendami europejskimi i światowymi. Ewidentne jest zatem to, że o zmianach cen dla użytkowników indywidualnych nie decyduje gra rynkowa, ale inne, z ekonomicznego punktu widzenia nieracjonalne, przesłanki.

Choć oczywistym wydaje się, że rządzący zdecydowali o unikaniu oskarżeń o drożyznę na kluczowym etapie wyścigu wyborczego, to jednak w całej sprawie jest drugie dno, o którym władza wolałaby nie mówić. Obniżka cen paliw nie jest obecnie hojnym aktem rozdawnictwa spółek Skarbu Państwa. Jest to bowiem ledwie korekta do nieuczciwych praktyk wobec konsumentów gigantów paliwowych z poprzednich miesięcy. Przed otwarciem kampanii przez PiS, ceny benzyny na polskich stacjach były bowiem wyższe niż na rynkach europejskich, pompując przychody spółek. Przez sześć tygodni – od początku stycznia do połowy lutego – polscy kierowcy płacili średnio o 3 eurocenty (13 groszy) więcej niż przeciętnie w Unii, a w porównaniu np. do Austrii nawet 20 groszy. Tym samym, rządowy monopol na rynku paliw, istny bastion “polskości” gospodarki, wykorzystany został do drenowania kieszeni obywateli.

Czym zachowanie państwach potentatów w tym przypadku różni się od postawy tak krytykowanego w PiS zagranicznego kapitału? Takie działania wskazują, że spółki zwyczajnie gromadziły finansowe rezerwy, które albo mogą teraz posłużyć na polepszenie ich wyników finansowych – budowę mitu “managera plus”, albo, co w świetle powyższych doniesień nawet bardziej prawdopodobne, na pokrycie kosztów ewentualnych dalszych obniżek cen. PiS pokazał walką o stabilizację cen prądu, że traktuje bardzo poważnie wizerunkowe konsekwencje drożenia tak podstawowych zasobów.

Konsekwencją takiego uprawiania polityki jest zanik rachunku ekonomicznego w gospodarce na rzecz nieprzewidywalnych ruchów ideologicznych. Nie sprzyja to długoterminowo rozwojowi gospodarczemu, a wyższe ceny na stacjach poza kampanią nie są w interesie konsumentów, których rząd tak ma rzekomo bronić.

Źródło: interia.pl

Fot. Krystian Maj / KPRM

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie