Szef MSWiA Joachim Brudziński przedstawiał dziś w Sejmie informacje na temat organizacji posądzanych o propagowanie totalitaryzmu. Był to wstęp do bardzo burzliwej debaty o problemie neonazizmu i faszyzmu w Polsce. W swoim wystąpieniu Brudziński osiągnął wręcz mistrzostwo hipokryzji, odwracania uwagi i manipulowania opinią publiczną. Sejm był świadkiem kulminacji, kiedy w pojedynczym wystąpieniu polityk potrafił zebrać w jedną całość oszczerczą retorykę, jaka krążyła w mediach w ostatnich, nie tygodniach, ale dwóch latach.
Burdziński bowiem stwierdził w skrócie, że nic wielkiego się nie stało, przestępstwa na tle nienawiści są marginesem, a to opozycja i jej zagraniczni sojusznicy próbują na siłę stworzyć wrażenie fali neonazizmu w Polsce.
Minister rozgrzeszył bowiem rząd z jakiejkolwiek odpowiedzialności, ponieważ sprawcy trafili do aresztu w 48h od emisji reportażu, co ma być dowodem determinacji i skuteczności państwa. Zapomniał przy tym wspomnieć, że dopiero po materiale TVN politycy PiS dostrzegli neonazistów, którzy kryli się do tej pory pod hasłami w rodzaju “rodziny z dziećmi”. Tak było choćby na Marszu Niepodległości, gdzie w wśród zwykłych uczestników pojawiły się jednak grupy z rasistowskimi i ksenofobicznymi hasłami, które władza bagatelizowała, a policja nie potrafiła ich członków nawet zidentyfikować. Było to prawdziwe oblicze determinacji służb państwa wobec faszystów.
Reszta wystąpienia Brudzińskiego była jednak o wiele bardziej oburzająca. Minister zaczął bronić narodowców stwierdzając, że nazizm, tak jak komunizm, to ruchy lewicowe, z którymi narodowcy nie mają nic wspólnego. Zaskakujące jak szef MSWiA nie potrafi zrozumieć, że nazizm był ideologią łącząca w jedno cechy prawicowe i lewicowe, dokładnie tak samo jak PiS połączył skutecznie prawicowy konserwatyzm z lewicowym państwem socjalnym. Niezależnie od debaty ideologicznej cel tego zabiegu oburza – próbuje rozmyć się odpowiedzialność radykalnej prawicy.
Szef MSWiA jednak przeszedł dalej z nazizmu do komunizmu. Zaczął wypominać ofiary jakie Polacy ponieśli z rąk Sowietów, aby zrobić z nich trampolinę do uderzenia w opozycję. Padły bowiem haniebne w kontekście debaty słowa:
“Przerażające i poruszające jest to, że niektórzy przedstawiciele establishmentu nie widzieli przeszkód, by ludzi wywodzących się ze zbrodniczych służb nazywać “ludźmi honoru”.
Szybko nie organizacje neonazistowskie stały się tematem wystąpienia, ale opozycja. Brudziński oskarżył ją o szkalowanie dobrego imienia Polski. Okazuje się, że to histeria opozycji i materiał TVN, a nie skandaliczna postawa nacjonalistów-neonazistów jest przyczyną, dla której niemiecka telewizja publiczna zapowiedziała debatę nt. nazizmu w Polsce.
Następnie minister w ramach strategii wstawania z kolan zaatakował naszych zachodnich sąsiadów:
“Ale to, że takie kreatury muszą chować się po lesie to sukces całego naszego społeczeństwa. W Niemczech takie kreatury maszerują przez centrum Berlina”.
Mister zastosował także inną metodę manipulacji. Próbował wykreować bowiem PiS na ofiarę całej sytuacji. Porównał bowiem urodziny Adolfa Hitlera do ataku na biura poselskie i blokowania miesięcznic smoleńskich sugerując, że wyskok narodowców to problem wizerunkowy, a te drugie to już kwestia zagrożenia życia.
Na tym można by zakończyć analizę stanowiska w sprawie potępienia neonazizmu w Polsce, ponieważ jak widać Brudziński go tak naprawdę, mimo wszystkich pustych frazesów, nie potępia. Jednak minister pozwolił sobie iść nawet dalej.
Ciosy na opozycję spadały bowiem jeden za drugim, pojawiły się oskarżenia o pucz w Sejmie w grudniu 2016 roku. Doszło nawet do tego, że oskarżono PO o posiadanie romansu z “Dumą i Nowoczesnością”, ponieważ została ona zarejestrowana za czasów rządów PO-PSL. Ministrowi w propagowaniu kłamstw nie przeszkadzał fakt, że to sądy, a nie rząd rejestruje stowarzyszenia. Nie przeszkadzało mu także, że to za czasów PiS MSWiA rozwiązało zespół, który miał monitorować takie organizacje, a prokuratura wycofała się z postawienia zarzutów jej członkom.
W powyższy sposób mieliśmy w Sejmie jedno z najbardziej haniebnych wystąpień tej kadencji. Zamiast debaty i rzetelnej informacji otrzymaliśmy serię kłamstw, manipulacji i oszczerstw. Minister nie udzielił jakiejkolwiek konstruktywnej informacji, a skupił się na desperackim atakowaniu opozycji. Jednak to nie dziwi, ponieważ na płaszczyźnie faktów nie ma wątpliwości, że władza przymykała oko na działania radykałów, a także nie zamierza zająć się mocniej problemem w przyszłości, dlatego jedyne na co PiS jest gotowy, to rozmywanie odpowiedzialności za ostatnie wydarzenia. Niezależnie czy możemy mówić o fali ksenofobii w Polsce, czy też nie, to jednak traktowanie wyborców jak głupców, a posłów nadzorujących prace rządu jak stado baranów nie przystoi naczelnym reprezentantom państwa. W cywilizowanym państwie demokratycznym za dzisiejszy pokaz Joachima Brudzińskiego czekałaby nieuchronna dymisja. Niestety, standardy debaty publicznej w Polsce sięgnęły już niemal dna.
Źródło: onet.pl
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU