Polski system ochrony zdrowia znajduje się w narastającym kryzysie. Braki kadrowe, niedofinansowanie, błędne decyzje strategiczne, wszystkie nałożone na siebie tworzą nieprzyjazne środowisko dla pacjenta. Dramatyczna staje się szczególnie sytuacja, jeśli chodzi o dostęp do lekarzy specjalistów, ponieważ czas oczekiwania na wizytę osiągnął rekordowy poziom. W ciągu ostatnich 9 lat niemal się on podwoił, a najbardziej dynamiczne wydłużanie kolejek nastąpiło właśnie w latach 2017-18.
Barometr Fundacji Watch Health Care wskazuje bowiem, że na wizytę u specjalisty nad Wisłą trzeba czekać średnio już prawie 4 miesiące (3,8). Tymczasem w 2012 roku było to jeszcze 2,2 miesiąca, a jeszcze nawet na początku 2017 roku 3 miesiące. Od roku 2014 do 2017 w systemie kolejki kształtowały się na względnie stałym poziomie, a trend ten został przerwany dopiero w drugiej połowie 2017 roku. Najgorzej jest dostać się do endokrynologa – średnio ponad dwa lata czekania oraz do kardiologa dziecięcego – blisko rok. Trudna jest także sytuacja w przypadku chirurga naczyniowego – 10,1 miesiąca oczekiwania, neurochirurga 8,2, czy immunologa – 7,8 miesiąca. Na 39 specjalizacji lekarskich, w przypadku 18 z nich dostępność pacjentów do świadczeń uległa pogorszeniu, a tylko w 10 poprawie.
Wynika to choćby z prostego faktu, że Polska ma najmniejszą liczbę lekarzy na 1000 mieszkańców w Europie – zaledwie 2,4 przy średniej 3,8, a w całym kraju brakuje wg. OECD 30 tys. lekarzy. Przekłada się to na wolne etaty i przeciążenie pozostałej kadry. Świadczą o tym inne statystyki z raportu „Health at a Glance 2018”. Lekarz w Polsce w ciągu roku przyjmuje bowiem średnio 3104 pacjentów, podczas gdy średnia unijna to 2147 pacjentów.
Okazuje się zatem, że liczne reformy rządu PiS w obszarze zdrowia nie doprowadziły do poprawy sytuacji. Ani sieć szpitali, nocna i świąteczna pomoc lekarska, ani zmiany w systemie Podstawowej Opieki Zdrowotnej na ten moment nie przyniosły oczekiwanej rewolucji jakościowej, a wywołały spory chaos. Kolejki niestety wszystko na to wskazuje dalej będą rosnąć, ponieważ rząd nie wywiązuje się z obietnic poprawy finansowania systemu, a bez tego nie można zwiększyć liczby personelu medycznego. W tym roku tylko obliczanie przeznaczanego na zdrowie % PKB od danych historycznych, a nie stanu bieżącego, doprowadziło do luki w NFZ rzędu 7 mld zł. To więcej pieniędzy niż idzie na całą ambulatoryjną opiekę specjalistyczną, o której jest powyższy tekst. Na tę ostatnią trafia bowiem 4,6 mld zł rocznie.
Ochrona zdrowia jednak ewidentnie nie należy do priorytetów politycznych dobrej zmiany, stąd pacjenci ponoszą dziś cenę nakładających się zaniedbań kolejnych ministrów.
Źródło: money.pl
Fot. W. Kompała / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU