Dzień po tym, jak obóz rządzący obecnie Polską posunął się do absolutnie skandalicznego aktu politycznej zemsty na urzędnikach tropiących gigantyczny układ, nad którym Prawo i Sprawiedliwość od lat roztacza parasol ochronny, prezes Prawa i Sprawiedliwości wystąpił ze specjalnym, ponoć bardzo ważnym wystąpieniem po wyjazdowym posiedzeniu klubu w Jachrance. Przekonywał, że Zjednoczona Prawica jest w swojej uczciwości kryształowa, afery wyjaśnia z pełną dociekliwością i stanowczością, niezależnie od tego, kogo dotyczą. Trzeba przyznać, że po tym, jak przy pomocy upolitycznionej prokuratury i upolitycznionej służby CBA, przy wykorzystaniu najbardziej radykalnych instrumentów siłowych do rozpaczliwego przykrycia wielkiej afery w Komisji Nadzoru Finansowego i rozmycia jej w opinii publicznej, takie słowa zakrawają na gigantyczną hipokryzję i cynizm.
Samo wystąpienie prezesa PiS, wbrew zapowiedziom polityków tej partii, wcale nie było skierowane do wszystkich Polaków, a do coraz mocniej topniejącego elektoratu tej partii. Nie było żadnego nowego otwarcia, zapowiedzi nowej “ciepłej wody w kranie”, czy gestów pojednawczych z opozycją, które ledwie kilka dni temu prezentował premier Morawiecki na tle unijnych flag. Prezes Kaczyński po raz kolejny obwieścił swoim sympatykom, że dla niego PiS jest najlepszą partią pod słońcem, która najlepiej rządzi i najlepiej realizuje postulaty prawdziwych Polaków. Znajduje się jednak nieustannie w oblężonej twierdzy, otoczona przez wrogów, którzy nie uznają żadnych reguł demokratycznego państwa prawa.
W Polsce trwa spór i spór jest rzeczą normalną. Nie ma demokracji bez sporów. Tyle tylko, że w naszej Ojczyźnie jedna strona tego sporu, czyli my, uznajemy reguły demokracji i praworządności, a druga strona tych reguł po prostu nie uznaje. Dlaczego może nie uznawać? Dlatego że ma poparcie większości mediów i dlatego że ma poparcie pewnych czynników zagranicznych. Dlaczego może kłamać, kłamać i jeszcze raz kłamać, może bić rekordy hipokryzji, zmieniać znaczenia słów, może stosować dwie miary, może w końcu zapowiadać, że po ewentualnym zdobyciu władzy odrzuci wszelkie reguły praworządności, wszelkie gwarancje konstytucyjne? W Polsce – wedle tej strony – prawo ma rządzić tylko jeden obóz polityczny. Jeżeli jest w opozycji, przegrał wybory, to nie ma żadnych ograniczeń dla jego działania, a gdyby tę władzę odzyskał, to może ją zabezpieczyć też wszelkimi metodami, także takimi, które z demokracją, praworządnością nie mają nic wspólnego. To jest mówione wprost przez wielu politycznych przedstawicielu tego obozu, ale także tych, którzy ten obóz wspierają” – mówił Kaczyński.
Dużo czasu poświęcił też przekonywaniu, że Polacy słysząc “afery” powinni myśleć tylko o aferach rządu PO-PSL, nigdy o PiS. Za wszelką cenę próbował grać na negatywnych uczuciach, jakie jego elektorat żywi do poprzedniego premiera, pompując żenujący balonik afery VAT, którą oparto na zeznaniach przed komisją śledczą byłej wiceminister, przypadkowo żony członka kierownictwa wielkiej spółki informatycznej, która żyje z kontraktów dla rządu.
Można powiedzieć, że afery to był bardzo istotny element władzy, która była przez 8 lat pełniona przez koalicję PO-PSL. I ta różnica też musi być społeczeństwu znana. Bo to różnica zupełnie zasadnicza, gigantyczna. My z aferami walczymy, a jeżeli się zdarzają, to w żadnym razie ich nie lekceważąc, bo każda, nawet najmniejsza jest skandalem, na który trzeba reagować, to ich wymiar pewnie nie jest nawet promil tego, co te afery, o których mówię. To też określa tę zasadniczą różnicę między naszymi formacjami i całkowity brak podstaw do tego, by je zestawiać, mówić: oni i wy jesteście tacy sami. To być może najgroźniejszy typ dyskursu, który jest wobec nas stosowany. To utożsamianie. Walczyliśmy z aferami i będziemy walczyć z aferami. Dotrzymaliśmy słowa – stwierdził prezes PiS.
Najbardziej boli go jednak to, że niewdzięczni Polacy nie chcą widzieć świata przez te same okulary, przez które on na niego spogląda. Przez pryzmat propagandy TVP, w którą najwyraźniej uwierzył. Przez pryzmat bańki informacyjnej, w której żyje na co dzień w swojej willi na Żoliborzu.
Stosowane są różne socjotechniki. Jedna z nich, wyjątkowo groźna i szczególnie intensywnie stosowana – to jest próba sprowadzenia naszej koalicji, formacji politycznej i naszych przeciwników na tę samą płaszczyznę. „Być może oni są źli, być może popełniali różnego rodzaju złe czyny, ale nasza strona jest taka sama”. Mówiąc w skrócie: Prawo i Sprawiedliwość i Platforma Obywatelska to takie same partie. Otóż to musimy z całą mocą odrzucić, bo to jest być może najgroźniejszy rodzaj socjotechniki, który jest w tej chwili stosowany” – mówił w Jachrance Jarosław Kaczyński.
Już dawno minęły czasy, gdy lider partii rządzącej wychodził przed oblicze kamer i w przemyślany i wyrafinowany sposób uspokajał sytuację polityczną, narzucał nowy przekaz i ton dyskusji. Kaczyński nawet w czasach swojej świetności nie zbliżył się w tej sztuce do Donalda Tuska, a dziś jego wystąpienie wręcz utwierdza opinię publiczną, że kryzys w obozie władzy jest naprawdę poważny. Jeśli to miała być próba wyjścia z defensywy, to zdecydowanie się to nie udało, wręcz przeciwnie. Nawet prawicowi publicyści, tacy jak Marcin Makowski z tygodnika “Do Rzeczy” uważają, że było to “boksowanie w miejscu”. Komentarze pozostałych publicystów również nie pozostawiają złudzeń, że Kaczyński swojego celu nie osiągnął.
Wystąpienie prezesa nie jest nowym otwarciem przed wyborami. Przebiła się frustracja „oni byli gorsi, a suweren nie docenia nas tak, jak chcielibyśmy”.
— Patryk Michalski (@patrykmichalski) December 7, 2018
Podsumowanie wystąpienia PJK:
Do swoich: nasze afery to tylko aferki, tępimy je wzorowo, a prawdziwe przekręty robiła PO.Do reszty: jasna zapowiedź wzmożonych działań prokuratury i służb i ostrzejszego dociskania mediów.
Brzmi groźnie dla demokracji
— Grzegorz Nawacki (@nawacki) December 7, 2018
Wystąpienie Prezesa to reakcja na aferę KNF.
To tak wszystkim tym, którzy sądzili że sprawy nie ma.
PiS wie, że na jednym nagraniu się nie skończy i sprawa jest dla obozu władzy poważna, a będzie jeszcze poważniejsza.— Jacek Nizinkiewicz (@JNizinkiewicz) December 7, 2018
Kaskada kłamstw, jakie wyrzuca z siebie prezes, poraża. PiS jako obrońca konstytucji, główny wróg afer, uczciwy, prawdomówny, praworządny. Każde słowo jest na opak, wszystko jest odwracaniem znaków. Dobrze, że go nie schowali. Polacy przypomną sobie haniebny styl „dobrej zmiany”.
— Przem.Szubartowicz (@PSzubartowicz) December 7, 2018
Po dotychczasowej przemowie PJK widać, czego boi się prezes PiS:
– skutków afery KNF
– porównania PiS do PO
– rosnącej konkurencji po prawej stronie
– Donalda Tuska
– zbyt małego bonusu politycznego jako efektu rozliczania afer VAT-owskich czy afery reprywatyzacyjnej— Tomasz Żółciak (@tzolciak) December 7, 2018
Wygląda zatem na to, że narracja o zakopaniu topora wojennego i stabilizacji sytuacji politycznej w kraju nie znalazła uznania w oczach prawicowych wyborców i utrzymała się zaledwie kilka dni. Zamiast tego Kaczyński daje zielone światło Ziobrze, by wykorzystał cały swój arsenał. Teraz liczy się tylko utrzymanie władzy.
Źródło: 300polityka.pl
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU