Pułapka i to na własne życzenie. Tak podsumować można polityczną wojnę podjazdową, jaką Prawo i Sprawiedliwość toczy wobec Donalda Tuska. Wszystkie chwyty są w tej operacji dozwolone, stąd przyzwolenie na obelgi i ciągłe ataki w zaprzyjaźnionych mediach czy na profilach osób z władzą powiązanych, cykliczne marsze z transparentami w Tuska uderzającymi i coraz to nowsze pomysły organów ścigania, jakby tu Tuska wsadzić do więzienia. I robią to, choć wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że w wojence tej główny przeciwnik polityczny, czyli Platforma Obywatelska zbiera znacznie więcej profitów niż złaknieni politycznej krwi Tuska sympatycy rządzącej partii.
Od wczoraj wiemy, że Przewodniczący Rady Europejskiej został po raz kolejny wezwany na przesłuchanie, tym razem w sprawach związanych z katastrofą smoleńską. Nie potwierdziły się pierwsze doniesienia, że przedmiotem przesłuchania będzie motyw “zdrady dyplomatycznej”, której miał się dopuścić były premier. Prokuratorzy pytać będą o kwestię sekcji zwłok ofiar katastrofy. Na Twitterze nie milkną komentarze, że tak demonstracyjne wzywanie na przesłuchanie tylko pompuje popularność byłego premiera i odnosi skutek odwrotny od zamierzonego. Pojawia się też niezrozumienie, dlaczego PiS pompuje głównego rywala politycznego.
Jeśli czynności prokuratura wykonać musi, może przecież skorzystać z pomocy prawnej, może też to zrobić bez nadmiernego rozgłosu. Nie chce mi się wierzyć, że Zbigniew Ziobro nie mógł zlecić takiego zachowania podległym sobie prokuratorom, podobnie jak nie wierzę, że nie rozumie negatywnego skutku wizerunkowego, jakim tę prokuraturę obciąża. Pytanie zatem qui bono? I w tym właśnie momencie dochodzimy do tej pułapki, o której pisałem na początku artykułu. Otóż PiS, na własne życzenie, kierując się irracjonalną zemstą i opierając się na nieracjonalnych argumentach samo zapędziło się w kozi róg. To, co miało stać się gwoździem do politycznej trumny Tuska na polskiej scenie politycznej, stało się paliwem napędzającym jego popularność. Każdy jego przyjazd do Polski na przesłuchanie staje się okazją do manifestacji “ANTY-PIS” oraz demonstracyjnego odprowadzania szefa RE do budynku prokuratury, które nawet jeśli są przesadą, to z politycznego punktu widzenia bardzo wartościową.
Gdyby tylko można było od kolejnych wezwań odstąpić i Tuska w Brukseli trzymać z dala od polskiego podwórka, to być może PiS by się na to zdecydował. Problem jednak leży w tym, że zwolennicy PiS, co miesiąc karmieni obietnicą rozliczenia Tuska, nie wybaczyliby teraz Kaczyńskiemu, gdyby od grillowania Tuska odstąpiono. Oni chcą go widzieć w prokuraturze, najlepiej codziennie i nie dopuszczają nawet myśli, żeby zastosować wobec niego jakąkolwiek taryfę ulgową. Zafiksowanie na punkcie zemsty za wszystkie ich życiowe niepowodzenia, podsycane comiesięcznymi rytuałami na Krakowskim Przedmieściu sprawia, że PiS nie ma wyjścia i dalej obietnicą Tuska za kratami karmić ich musi. I nie ma znaczenia, że politycznie jest to obecnie samobój.
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU