Prawo i Sprawiedliwość głosi swój przekaz o wspaniałej kondycji budżetu kraju i o tym, że nagle znalazły się pieniądze na wszystkie potrzeby Polaków. Jednak każdy kto choć trochę zgłębi się w ekonomię finansów publicznych dostrzeże, że jest to zwykła propaganda, nic poza tym.
Nie powstrzymuje to jednak rządzących od tego, żeby głównym punktem kampanii uczynić przedstawiony projekt budżetu na przyszły rok, który zakłada brak deficytu. Według opinii rządu, pokazuje to wielki sukces w zarządzaniu finansami publicznymi. Według opozycji i ekonomistów jest to nierealny projekt, który nie będzie miał nic wspólnego z rzeczywistością. Jak to jest naprawdę i co o tym myślą Polacy?
Czy budżet bez deficytu jest dziś możliwy?
O to, czy budżet bez deficytu jest w ogóle możliwy zapytała Polaków pracownia SW Research, na zlecenie portalu rp.pl. Wynik sondażu jest miażdżący dla obecnego rządu, bowiem aż 50% badanych wskazuje, że brak deficytu to efekt jego ukrycia, a nie realnej poprawy kondycji finansów publicznych.
Tylko 19,3% osób wskazuje, że faktycznie może to być zasługą rządu, a 13% odpowiada, że jeżeli jest to prawdziwe to i tak tylko dlatego, że mamy dobrą koniunkturę gospodarczą. 17,7% ankietowanych nie potrafiło natomiast opowiedzieć się w tej sprawie.
Taki wynik badania sondażowego wskazuje, że Polacy wyczuli oszustwo rządu i nie wierzą w to, że sytuacja kraju jest tak wspaniała, aby można było po raz pierwszy od dziesiątek lat przygotować budżet bez deficytu.
Plany kampanijne a budżet
Z jednej strony są przychody, a z drugiej wydatki socjalny planowane przez rząd. Deklarowany zrównoważony budżet, czyli taki którego wydatki równają się przychodom jest bardzo trudny do realizacji w sytuacji, w której znajduje się obecnie Polska. Po pierwsze jest to związane z wieloma inwestycjami, które realizowane są z pieniędzy budżetu europejskiego, kraju czy samorządów, a mających na celu pobudzenie rozwoju kraju. Takie wydatki bardzo często są finansowane z kredytów czy obligacji i jest to całkowicie poprawne ich wykorzystywanie.
Inną kwestią są planowane wydatki socjalne. Zwłaszcza w czasie kampanii i obietnic wyborczych, w których także PiS nie ogranicza się w rozdawaniu pieniędzy. Jak sfinansować te dodatkowe wydatki i nie zwiększając wydatków budżetu? Jedynymi rozwiązaniami są tutaj zwiększenie deficytu lub podwyższenie podatków. Z tym, że przy podwyższaniu danin, które płacą obywatele i firmy do skarbca państwa, wszelkie podwyżki pensji czy emerytur są niwelowane tymi podatkami. Zobaczymy to w galopującej inflacji i cenach produktów.
Także tutaj “dobra zmiana” oszukuje nas, bo PiS albo nie zrealizuje obietnic wyborczych, albo przerzuci koszty deficytu bezpośrednio na nasze portfele.
Złudne podwyżki
Tak czy inaczej, wszystko to prowadzi to błędnego koła, bowiem taką politykę rządu odczuje każdy z nas, w codziennym życiu. Ceny produktów będą rosły i mimo tego, że będziemy zarabiać lepiej nie odczujemy zmian, bo i wydawać będziemy więcej. Wpływy do budżetu będą większe (m.in. przez większy podatek VAT od wyższych cen), ale nasz poziom życia się nie zmieni.
Kolejnym oszustwem będzie więc głoszony dobrobyt kraju. Bowiem co z tego, że rząd wypłaci nam 500+, 13-te i 14-te emerytury, czy podwyższy pensje, jak realnie nie będziemy mogli za to kupić nic więcej, niż za dzisiejsze pensje. Tutaj ekonomia jest niestety nieubłagana.
Jak widzimy powyżej, takie zagrywki rządu są więc tylko oszukiwaniem Polaków, złudzeniem lepszego życia. Niestety ocknięcie się w rzeczywistości po takiej polityce może być później bardzo bolesne. Za przestrogę może służyć choćby przykład Argentyny czy Grecji.
Źródło: rp.pl
fot. flickr/Sejm RP
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU