Czego by o Antonim Macierewiczu nie myśleć, to jednak warto być jego lojalnym współpracownikiem. Kto jak kto, ale on potrafi zadbać o to, by osoby z jego najbliższego otoczenia nie miały problemów podobnych do Jarosław Gowina czy Adama Bielana i nie musieli mierzyć się z wyzwaniem, jak dotrwać za państwową pensję od pierwszego do pierwszego. Wszyscy pamiętamy, jak Antoni Macierewicz dbał o swojego pupila Bartłomieja Misiewicza, wiemy też, że “eksperci” od wszystkiego, tylko nie katastrof lotniczych mogą liczyć na sowite pensje w jego teatrzyku pt. “Poszukiwacze zaginionej prawdy o Smoleńsku”.
Dzisiejszy “Super Express” donosi o tym, że smoleński “ekspert” z NASA, Wiesław Binienda zasiada w komitecie sterującym Narodowego Centrum Badań i Rozwoju od 29 marca 2016 r. Do składu powołał go minister nauki i szkolnictwa wyższego na wniosek ówczesnego szefa MON Antoniego Macierewicza. Komitet zajmuje się programami z obszaru bezpieczeństwa i obronności państwa. Jakimi? Według informacji przesłanych nam przez NCBR to m.in. “Mikrofalowa Broń Obezwładniająca” albo “Laserowe Systemy Broni Nieśmiercionośnej”.
Binienda, który na stałe mieszka w USA, od chwili powołania uczestniczył w 19 posiedzeniach komitetu. – Cztery razy był obecny fizycznie, 15 razy był obecny za pośrednictwem środków bezpośredniego komunikowania się na odległość – informuje nas Bartosz Konopacki z działu komunikacji i promocji NCBR.
Okazuje się, że wirtualna obecność smoleńskiego eksperta i konferencje na Skype’ie są wystarczające, by jego wiedza została odpowiednio nagrodzona. Jak wynika z informacji udzielonej przez Konopackiego od początku zasiadania w Komitecie Sterującym do chwili obecnej prof. Binienda otrzymał 33 200,00 zł brutto a więc 1,7 tys. za jedno posiedzenie.
Warto pamiętać, że już wcześniej inny “ekspert” z podkomisji i jej były przewodniczący Wacław Berczyński również skorzystał z tego, że Antoni Macierewicz miał bezpośredni nadzór nad spółkami z branży zbrojeniowej. W radzie nadzorczej Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1 S. A. w Łodzi “dorabiał” po ok. 3 tys. złotych miesięcznie, choć nie udało się uzyskać informacji, czy w ogóle uczestniczył w jej posiedzeniach. Po aferze z “wykończeniem Caracali” przez Berczyńskiego, musiał jednak z tej fuchy zrezygnować i uciec z Polski. Teraz wystarczyć mu musi wirtualna obecność na posiedzeniach podkomisji smoleńskiej. By wynagrodzenie z tego tytułu zbyt szybko się nie urwało, Macierewicz prawdy poszuka jeszcze przez co najmniej kilka miesięcy.
Źródło: Super Express
fot. P.Tracz/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU