Polityka i Społeczeństwo

Tajna broń Kaczyńskiego, czy Schetyna ją wykorzysta?

Schetyna

Czy przewodniczący PO wyciągnie prawidłowe wnioski?

Platforma może wiele nauczyć się od swojego śmiertelnego wroga politycznego – PiS-u. Ostatnie jej działania wskazują na przyjęcie strategii bycia opozycja totalną wobec wszystkiego, co głosi partia rządząca (no, może poza 500 plus, bo tej miny boją się wszystkie partie opozycyjne). Jest to odzwierciedlenie zachowania partii Kaczyńskiego z mizernych dla niej lat 2007-2015.

Teraz przewodniczący PO, Grzegorz Schetyna, powinien  zastanowić się nad skopiowaniem kolejnego genialnego ruchu Kaczyńskiego – wycofaniem się na drugą linię frontu.

Oczywiście mowa tu zagraniu z wystawieniem nieznanego szerzej europosła Andrzeja Dudy jako kandydata na prezydenta z ramienia Zjednoczonej Prawicy, a następnie przekazaniu „broszki pierwszeństwa” do stanowiska premiera wyćwiczonej w kampanijnych bojach Beacie Szydło. Niejako przy okazji, Mały Napoleon pochował po kątach najbardziej kontrowersyjnych polityków PiS-u na czele z Macierewiczem, a na koniec ustawił tam siebie. Po nieprzerwanej serii przegranych wyborów zrozumiał wreszcie, że ich wynik jest odwrotnie proporcjonalny do jego zaangażowania w kampanię wyborczą. Można by rzec językiem coachingowym, że każdy z nas powinien znaleźć dla siebie taka rolę, do której ma najlepsze predyspozycje i w wykonywaniu której najlepiej się czuje.

Z tej ostatniej myśli, a przede wszystkim jednak z historii politycznej, przewodniczący PO powinien wyciągnąć wnioski, jeżeli chce powalczyć o rząd dusz – najpierw w swojej partii, następnie po stronie opozycji, a wreszcie narodu polskiego.  Biorąc pod uwagę ostatnie sondaże, a zwłaszcza ten ostatni, przerażający CBOS-u, gdzie PiS osiąga 40% a PO 17%, należałoby się zastanowić nad  ofensywnym ruchem, który odwróci trendy poparcia. Cierpliwe punktowanie i tylko liczenie na potknięcia PiS-u może okazać się niewystarczające.

Niezbędna jest nowa jakość po stronie opozycji, nowi liderzy, co przy  wodzowskiej w gruncie rzeczy Nowoczesnej jest niemożliwe  (przypominam, że pełna nazwa to: „Nowoczesna Ryszarda Petru”, więc przy wymianie lidera trzeba byłoby także zmienić nazwę), to w przypadku Platformy Obywatelskiej jest jak najbardziej realne. I to przy zachowaniu przez Grzegorza Schetynę obecnego wpływu na partię.

Interesujący się polityką wiedzą, jakie cechy posiada przewodniczący PO. To zaprawiony w zakulisowych rozgrywkach, twardy, cierpliwy gracz, mistrz organizowania struktur, przenikliwy, posiadający nosa politycznego strateg. To także polityk, który nie porywa tłumów, nie przepada za wiecami, wystąpieniami publicznymi i chyba nie bardzo lubi kamer, choć trzeba przyznać, że w ostatnim czasie poczynił postępy. Nie wypadał on za dobrze przy wczesnym Petru , nie mówiąc o Tusku. Zresztą ostatnie badania zaufania społecznego, pokazują, że może on liczyć, w zależności od badania, na od 17,5 % (IBRIS 20.01.17 )  do 26% (CBOS 25.01.17 ) zaufania społecznego, przy czym odsetek osób, które mu nie ufają wynosi odpowiednio 53,4% oraz 41%. Nie oszukujmy się, to nie jest potencjał, który pozwoli na mobilizację tłumów przed ostateczną konfrontacją z wrogiem politycznym. Jednak to nie jest powód do zmartwień, Kaczyński od zawsze wlókł się w ogonach rankingu zaufania, co nie przeszkodziło mu zostać najpotężniejszym Polakiem w ostatnim 70-leciu (ktoś ma wątpliwości, iż tak faktycznie jest?). Schetyna jednak nie musi popełniać błędów Kaczyńskiego, może czerpać garściami z jego pomysłów, które są sprawdzone, a teraz mogłyby się obrócić przeciwko ich autorowi.

Wymagałoby to jednak podjęcia pewnego rodzaju ryzyka, a także przezwyciężenia przeszkód charakterologicznych, związanych z chęcią pełnej kontroli nad ugrupowaniem, gdzie walczą ze sobą różnego rodzaju frakcje. Kaczyński miał łatwiej – trzymał za mordę cała partię, w PO sprawa wygląd jednak ciut inaczej.

Co mógłby zrobić były marszałek Sejmu? Przede wszystkim wytypować już teraz przyszłego kandydata na premiera, najlepiej w osobie w miarę rozpoznawalnego, nieskażonego ośmioletnimi rządami PO polityka. Powinien on reprezentować raczej młode pokolenie, posiadać tzw. charyzmę polityczną i być akceptowalny przez szeroki, potencjalny elektorat. Oczywiście taką osobą mógłby być Rafał Trzaskowski, który jest wysoko oceniany zarówno w wewnątrz PO jak i w jej elektoracie. Jestem przekonany, że dałby on PO tak potrzebnego kopa, a partia zyskałaby na pewno kilka, jeśli nie kilkanaście procent nowych (starych) wyborców. Oczywiście polityk ten wymieniany jest wśród kandydatów na prezydenta Warszawy, jednak jestem przekonany, że jego potencjał jest  ogólnopolski.

Z wyborami w Warszawie na pewno poradzi sobie Andrzej Halicki czy Małgorzata Kidawa-Błońska, Trzaskowski powinien być liderem medialnym dla całej Platformy.

Wystawiając na pierwszą linię frontu Trzaskowskiego, Schetyna mógłby skoncentrować się na umacnianiu struktur, swojej władzy i mobilizowaniu członków PO do decydujących starć. Zrzuciłby z siebie odium bycia przywódcą na każdym polu i mógłby zapewne z powodzeniem wykorzystać swoje największe umiejętności. Ponadto, postawienie na lubianego Trzaskowskiego uspokoiłoby zapewne tzw. „młodych wilków”, dla których byłby to bez wątpienia satysfakcjonujący ruch.

Innym kandydatem, nad którym warto się zastanowić jest Borys Budka. Ten bojownik o Trybunał Konstytucyjny ma szereg pozytywnych cech, dających mu szansę na odnowienie PO.

Postawienie na nowych liderów byłoby ciekawym zagraniem przewodniczącego PO.  Oprócz wspomnianych już zalet takiego pomysłu, dałoby wreszcie szansę na zrzucenie odium 8 lat rządów. Czy jednak wystarczy Grzegorzowi Schetynie odwagi, by podjąć takie ryzyko?

fot. Shutterstock

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie