Prorządowe media kontynuują krucjatę przeciwko Bartłomiejowi Misiewiczowi. Odpalone właśnie przez tygodnik “Sieci” ustalenia wobec pupila Macierewicza zasługują na miano skandalicznych i szokujących, jednak wbrew zamysłom autorów publikacji, równie dużo jak o Misiewiczu mówią o obecnym stanie państwa PiS. Atakując otwarcie frakcję byłego szefa MON, kierownictwo PiS prowadzi bowiem ryzykowną grę.
Dowiadujemy się, że w MON za czasów Antoniego Macierewicza dochodziło do scen rodem z przysłowiowej bananowej republiki. Tygodnik przytacza historię, że kiedy Misiewicza rozbolał ząb, nie dość, że groził wojskowym, to jeszcze musiał być odwieziony przez trzech pułkowników do szpitala wojskowego:
“Czekoladki pochłaniał kilogramami. Pewnego dnia rozbolał go ząb. Wściekał się i wykrzykiwał, że jeśli będzie go dłużej boleć, to kogoś wyp… z roboty. Do szpitala wojskowego jechało z nim trzech pułkowników”.
Bliski współpracownik Macierewicza miał się także czuć wręcz szarą eminencją resortu. “Sieci” donosi, że nawet generałowie czekali po kilka godzin na audiencję u protegowanego ministra, “A gdy już się dostali do środka, to zdarzało się, że musieli jeszcze poczekać, aż pan rzecznik zje”. Medium Karnowskich przytacza anonimowe opinie z zewnątrz, które podsumowują, że Misiewicza był “zdemoralizowanym typem” i pracował “w komunistycznym stylu“.
Celem publikacji było dalsze osłabianie stronnictwa Macierewicza oraz wykorzystanie dogodnego tematu zastępczego w momencie zaistnienia taśm Jarosława Kaczyńskiego. Jednak jest to również ruch wystawiający władzę na cios, który opozycja mogłaby sprytnie wykorzystać. Wraz z nowymi doniesienia “Sieci” nie da się bowiem dłużej ukrywać jak bardzo zakłamana i serwilistyczna wobec rządu jest działalność “niezależnych mediów”.
Nie do obrony jest bowiem teza, że w państwie na telefon PiS dopiero po kilku latach wyszły na jaw praktyki Bartłomieja Misiewicza w MON. Nie ma bowiem dziś wątpliwości, że o tych wszyscy wiedzieli od dawna, a prorządowe media najwyraźniej przygotowały całą teczkę materiałów na ex rzecznika MON, która jest obecnie systematycznie publikowana. Dokładnie na takiej samej zasadzie jak CBA po trzech latach wypuściło trupa z szafy w postaci seksafery Stefana Niesiołowskiego. “Sieci” pokazało dobitnie, że dziennikarze wiedzieli o patologiach, ale woleli o tym nie informować, a wszystkie niewygodne sprawy nagłośniły dopiero media od PiS niezależne.
Dla władzy taka strategia może się jednak okazać pułapką. Przypomnijmy sobie, jak zaciekle broniono w okresie ujawniania afer Misiewicza, Chrzanowskiego, Glapińskiego i w końcu samego Kaczyńskiego, kreując ich na krystalicznie czystych. Tymczasem, wraz z upływem czasu już nikt nie chciał umierać za czystość ich sumień, wolano milczeć, a w przypadku Misiewicza odciąć się i dziś samemu atakować. Opozycja, aby wygrać, nie może pozwolić tej rozpaczliwej taktyce zadziałać, dlatego powinna przypominać, co o Misiewiczu i innych mówiono na początku. Kolejny konwój wstydu sam się buduje. Jeśli bowiem mimo zapewnień, że nic się nie dzieje, w MON doszło do takiej stajni Augiasza, to dlaczego deklaracje władzy o sytuacji w KNF, Ministerstwie Sprawiedliwości czy spółkach Skarbu Państwa mają być bardziej wiarygodne?
PiS po raz kolejny pokazał, że ma słabe punkty i te afery, o których dziś wiemy, są czubkiem znacznie większej góry lodowej. Materiału kompromitującego dobrą zmianę jest już dziś aż nadto, jednak wciąż brakuje strategii oponentów władzy, aby skutecznie je wykorzystać. Można powiedzieć coraz bardziej, że dziś okoliczności zewnętrzne dostarczają opozycji wszystkich niezbędnych narzędzi, aby wygrać następne wybory, jednak od niej ostatecznie zależy już, czy będzie potrafiła przebić się do Polaków z prawdą o korupcji obecnej władzy.
Źródło: Sieci / interia.pl
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU