Sondaże nie są dla Prawa i Sprawiedliwości ostatnio zbyt łaskawe. Po półtora roku rządów w kilku kolejnych badaniach opinii publicznej partia rządząca cieszy się poparciem na poziomie niespełna 30%. Tendencja ta jest dla Jarosława Kaczyńskiego bardzo niepokojąca, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę rozległe wydatki socjalne PiS, z realizacją sztandarowej obietnicy – programu rodzina 500plus na czele.
Historycznie partia, która nie rządzi nawet pół kadencji, cieszy się podobnym, a nawet większym poparciem niż w dniu wyborów. Analizując jednak przyczyny tak drastycznego spadku zaufania do partii rządzącej można się doszukać związku z ogromną liczbą wpadek i kompromitacji, które zaliczają czołowi politycy PiS.
Poparcie dla partii rządzącej jest zasysane w dużej mierze przez niszczycielski trójkąt bermudzki, stanowiący trzon rządu Beaty Szydło. Chodzi o trójkę ministrów: Witolda Waszczykowskiego, Anotniego Macierewicza i Jana Szyszko. Każdy z tych panów ma na sumieniu długą listę porażek, które zbiegły się ze sobą w czasie.
Ten boski triumwirat jest wyłącznym winowajcą spadającego zaufania do Prawa i Sprawiedliwości. Spadek ten w dużej mierze wynika z faktu, że PiS po prostu przegiął pałę, jadąc ostentacyjnie po bandzie i otwierając zbyt wiele frontów naraz. Kaczyńskiemu i spółce przychodzi obecnie płacić rachunek za atak na samorządy, reformę oświaty, nachalną propagandę ze strony mediów narodowych, rozpasany nepotyzm w spółkach skarbu państwa czy wszechobecną arogancję władzy.
Trzeba mieć na uwadze, że to ludzie robią politykę, a głupie pomysły nie rodzą, ani nie realizują się same. Za każdym niedorzecznym działaniem stoi konkretna osoba lub cały sztab ludzi. Dlatego też postanowiłem skupić się na naszej świętej trójcy, upatrując w nich głównych winowajców kłopotów dobrej zmiany.
I tak Witold Waszczykowski po odkryciu San Escobar skompromitował się doszczętnie nieudaną kampanią negatywną, wymierzoną w Donalda Tuska. Minister spraw zagraniczny stał się tak dużym ciężarem dla obozu władzy, że w kuluarach debatuje się nad tym, kiedy zostanie on zdymisjonowany. Waszczykowski jest impulsywny, mówi co mu ślina na język przyniesie, obrażając przy tym kluczowych partnerów zagranicznych.
Z kolei Antoni Macierewicz od miesięcy gra to samo. Demontuje armię, najpierw promuje, następnie chroni Misiewicza, anuluje kolejne przetargi na sprzęt dla wojska, zalicza dzwon w rządowej limuzynie, czy wchodzi w spór z prezydentem Andrzejem Dudą. Główny szaman religii smoleńskiej czuje się całkowicie bezkarny, alienując jednocześnie coraz więcej wyborców, którzy zagłosowali na PiS, gdyż mieli dosyć Platformy.
Jan Szyszko jest bohaterem afery, związanej z przyjęciem w niejasnych okolicznościach ustawy, ułatwiającej wycinkę drzew na prywatnych posesjach (tzw. LexSyszko). Minister “ochrony” środowiska znany jest także z kłopotów z oświadczeniem majątkowym. Chodzi o 300-metrową, murowaną daczę na atrakcyjnej działce niedaleko jeziora, którą minister opisuje w dokumentach jako wartą 17 tysięcy złotych stodołę. Paradoksem jest to, że minister środowiska jest myśliwym.
Można by się długo pastwić nad wpadkami, błędami czy kompromitacjami naszych orłów. Zamiast tego jednak warto się zastanowić, co może zrobić Jarosław Kaczyński, by pozbyć się problemu.
O ile pozycja Waszczykowskiego wydaje się być względnie słaba, a w kuluarach spekuluje się o tym, że odwołanie go ze stanowiska ministra spraw zagranicznych jest tylko kwestią czasu, to tego samego nie można powiedzieć o statusie Macierewicza ani Szyszki. Obaj ministrowie cieszą się wszakże względami ojca Tadeusza Rydzyka, promiennego redemptorysty i twórcy imperium medialnego, skupionego wokół Radia Maryja. Rydzyk uznawany jest za jedną z najbardziej wpływowych osób w naszym kraju, Kaczyński musi się więc liczyć z jego zdaniem.
Tajemnicą poliszynela jest, że obaj ministrowie żyją z Rydzykiem jak pączki w maśle. Regularnie goszczą w Toruniu u ojca dyrektora, wychwalając go pod niebiosa, a Rydzyk odwzajemnia się roztaczając nad nimi parasol ochronny.
Co więcej, spekuluje się, że Antoni Macierewicz czuje się bezkarny do tego stopnia, że ignoruje polecenia Kaczyńskiego właśnie dlatego, że cieszy się ogromnym poparciem założyciela Radia Maryja. Niebagatelne znaczenie ma także fakt, że minister obrony narodowej jest naczelnym propagatorem religii smoleńskiej.
Można się również spotkać z teorią, że Macierewicz szykuje się do rzucenia wyzwania Kaczyńskiemu, gdyż zaczyna wyczuwać, że prezes słabnie i traci kontrolę nad własną partią.
O ile ta hipoteza wydaje się być dziś na wyrost, to nie należy mieć wątpliwości, że Jarosław Kaczyński zachodzi w głowę, jak tu się pozbyć Macierewicza. Ten ostatni stał się tak ogromnym problemem wizerunkowych i politycznym, że samoistnie jest w stanie pociągnąć PiS na dno. Prezes zdaje sobie doskonale z tego sprawę. Co więcej, lider partii rządzącej wie, że nie może tematu zignorować, szczególnie w sytuacji, w której uprzednio uległy prezydent Andrzej Duda, zaczął otwarcie krytykować politykę obronną ministra Macierewicza.
Jednakże usunięcie ministra obrony nie jest możliwe bez uzyskania zgody Tadeusza Rydzyka. Takie posunięcie byłoby ze strony Kaczyńskiego głupotą, gdyż założyciel Radia Maryja nieraz udowodnił, że gotów jest iść na zwarcie i otwarcie atakować Prawo i Sprawiedliwość, gdy poczuje, że jego interesy są zagrożone.
Rydzyk i Kaczyński pójdą na wojnę?
Na obecnym etapie otwarta wojna ze środowiskiem ojca Rydzyka byłaby dla Kaczyńskiego zabójcza. Jeżeli szef Prawa i Sprawiedliwości zrobi jeden fałszywy ruch, może być pewny, że do wojny ze środowiskiem Radia Maryja dojdzie.
Trzeba przyznać, że prezes ma trudny orzech do zgryzienia. Otwarty konflikt z Macierewiczem to ryzyko wojny z Rydzykiem, tak samo zresztą jak usunięcie ministra obrony czy ministra środowiska bez wcześniejszego zapytania redemptorysty o zgodę. Jednocześnie prezes nie może sobie pozwolić na kolejne spadki poparcia, związane w dużej mierze z wybrykami Macierewicza i Szyszko.
Nie można jednak wykluczyć trzech scenariuszy. W pierwszym z nich Kaczyński paktuje po cichu z Rydzykiem, kupując sobie jego poparcie w kwestii usunięcia obu ministrów ze stanowiska. Nie od dziś wiadomo, że ojciec dyrektor lubi splendor i pieniądze, a tych akurat Prezes PiS, kontrolując spółki skarbu państwa, ma pod dostatkiem.
Druga opcja, mniej prawdopodobna, zakłada, że to Rydzyk wypowiada wojnę Kaczyńskiemu, widząc słabnącą pozycję prezesa. W wariancie tym wykorzystuje Macierewicza, Szyszkę i podległych mu posłów (m.in. Annę Sobecką), do siania fermentu wewnątrz partii, celem obalenia Kaczyńskiego. Obecnie wydaje się to mało prawdopodobne, jednocześnie im słabszy jest PiS, tym szanse rosną.
Trzeci scenariusz zakłada otwartą wojnę wypowiedzianą Rydzykowi przez Kaczyńskiego. Prezes może dojść do wniosku, że najlepszą obroną jest atak, i że nie można czekać, aż Macierewicz wysadzi go z siodła. W wariancie tym prezes musiałby wykorzystać służy i podległe mu media narodowe, by wywrzeć nacisk na redemptorystę. Biorąc pod uwagę krnąbrność Rydzyka, Kaczyński niechybnie może spodziewać się odwetu.
Jedno jest pewne. Na froncie wewnętrznych walk w obozie dobrej zmiany będzie w najbliższych miesiącach ciekawie. Przeciwnicy PiS liczą, że Kaczyński i spółka sami się wykończą. Im niższe sondaże, tym bardziej nerwowa atmosfera wewnątrz partii, co znacznie zwiększa szanse na poważne ruchu odśrodkowe…
fot. flickr/P.Drabik/Shutterstock/praszkiewicz
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU