Polityka i Społeczeństwo

Szykuje się strajk generalny w polskich szkołach?

Coraz trudniej zrozumieć powody, dla których minister Anna Zalewska pozostaje na swoim stanowisku. Rządowe plany doprowadzenia do ruiny budowanego przez niemal dwie dekady systemu edukacji, wprowadzonego przez ministra Handkego w 1999 roku, to działanie na szkodę polskiej młodzieży i odbieranie jej szans na dobrą przyszłość.

Dzisiejszy protest w Warszawie zgromadził ponad 70 tysięcy nauczycieli, rodziców, związkowców i samorządowców. Zjednoczył też niemal całą sejmową i pozaparlamentarną opozycję. Nie ma się co dziwić. Gdyby ministrowie wszystkich rządów III RP wzięli udział w plebiscycie na najgorzej przygotowaną reformę w kluczowych obszarach aktywności państwa, to reforma minister Zalewskiej mogłaby z powodzeniem objąć miejsce na podium.

Założenia reformy zostały spisane bezmyślnie, oparte na stereotypach, zmanipulowanych wynikach badań i jednostkowych przykładach jako obrazie ogólnej sytuacji w polskich szkołach. Zdecydowana większość ekspertyz oraz raportów krajowych i zagranicznych wskazuje, że obecny system realizuje zamierzone cele jego twórców, wyrównuje szanse edukacyjne dzieci i młodzieży z małych ośrodków oraz istotnie podniósł poziom kształcenia uczniów. Wbrew tyradom minister Zalewskiej, teoria o klęsce gimnazjów nie znajduje żadnego uzasadnienia. Do naprawy ich wad potrzebna jest systematyczna i ciężka praca, nie ich likwidacja. To, że gdy boli ząb można go wyrwać nie znaczy, że to samo trzeba zrobić, gdy boli głowa.

Dość powiedzieć, że założenia reformy są kompletnie nieprzygotowane. Zostało mniej niż rok do planowanego wejścia w życie, nowego systemu edukacji, a wciąż nie wiadomo czego konkretnie nasze dzieci będą się uczyć, z jakich podręczników i w jakim zakresie. Podstawy programowej wciąż nie ma, a bez niej nie mogą nawet ruszyć próby redagowania podręczników. Nie ma jej dlatego, że twórcy podstawy programowej dobrani zostali na zasadzie łapanki, wg niejasnych kryteriów samej minister. Aż strach pomyśleć jakie mądrości ludowe zechcą wpajać uczniom polskich szkół.

Nie można nie wspomnieć również o kosztach jej wprowadzenia, których Ministerstwo Edukacji wciąż nie potrafi wykazać. Kosztach stricte finansowych, ale i społecznych. Samorządy sygnalizują, że koszty reorganizacji szkół zrujnują lokalne budżety. Istnieje też duże prawdopodobieństwo, że konieczne będzie zwrócenia dotacji unijnych na sprzęt gimnazjalny. Dzieci utracą szanse na wysoki poziom edukacji, szkoły będą przepełnione i zideologizowane. Tysiące nauczycieli straci też najprawdopodobniej pracę, a uczniowie możliwość indywidualnego podejścia do ich nauczania. Trudno też spodziewać się od nich pełnego zaangażowania w bieżące nauczanie swoich uczniów, gdy wielu z nich nie wie czy po wakacjach będzie miało do czego wracać. Tak samo nie wiadomo czego uczyć się mają uczniowie obecnej szóstej klasy, których podstawa programowa zakłada przygotowanie się do egzaminu i zakończenie nauki w szkole podstawowej. Zmian w tak newralgicznej sferze jak edukacja nastolatków nie można przeprowadzić z dnia na dzień. Nie potrafię zrozumieć za co minister edukacji i sejmowa większość chce te dzieci ukarać i na nich eksperymentować.

I na koniec jeszcze jedna kwestia, nie mniej ważna. Odbiór społeczny i trwałość rozwiązań zapowiadanych przez Annę Zalewską. W tak fundamentalnej sferze jak edukacja, nie możemy pozwolić na tak ostentacyjne lekceważenie stanowiska innych stronnictw politycznych, a zmiany rewolucyjne muszą zakładać polityczny konsensus. Tylko wtedy zmiany mogą być dla obywateli korzystne, gdy rewolucja nie goni rewolucji. Tymczasem Prawo i Sprawiedliwość traktuje Polskę jak prywatny folwark, który objął władanie na całe dekady. Pragnie stworzyć młodego Polaka na swoją modłę. Władza nieuznająca swoich błędów to władza zła i niebezpieczna. Nie można godzić się na kompletny brak dialogu ze stroną społeczną, bezpośrednio zainteresowanymi nauczycielami czy rodzicami, zwłaszcza gdy poprzednią władzę krytykowano za arogancję.

W czasie dzisiejszego protestu coraz głośniej mówiło się, że nauczyciele zostaną zmuszeni do strajku generalnego, który może się okazać jedynym sposobem na zahamowanie rządowych planów. Co ciekawe, obok ZNP i OPZZ do protestu przystąpić może także NSZZ Solidarność, mimo tak aktywnego wspierania polityki rządu przez jej lidera. Widać też, że nauczyciele mają wsparcie całej polskiej opozycji. To dobrze. Naszym obowiązkiem jest przeciwstawiać się tej fatalnej zmianie i stanąć murem za nauczycielami. W końcu liczy się przyszłość naszych dzieci.

fot. istockphoto.com

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Michał Kuczyński

Michał Kuczyński - Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego. Z zamiłowania bloger i autor tekstów o charakterze publicystycznym. Interesuje się polityką i ekonomią. Prywatnie miłośnik piłki nożnej, muzyki rockowej i dobrego kina. Niegdyś zapalony wiolonczelista.
Zapraszam na mojego Twittera - @KuczynskiM

Media Tygodnia
Ładowanie