Szybko poszło, przyjaźń rozkwita! Posłanka Lewicy skarży się w TVP Info na dziennikarza TVN

„Strzeż mnie przed przyjaciółmi, z wrogami poradzę sobie sam” – mówi bardzo stare porzekadło. Zapomniała o nim jednak posłanka Lewicy Beata Maciejewska, gdy wczoraj wpadała w furię w programie TVN24 prowadzonym przez Andrzeja Morozowskiego.

Furia Beaty Maciejewskiej wzięła się stąd, że Andrzej Morozowski zapytał, czemu Lewica, która ma na sztandarach prawa kobiet, nie postawiła tematu ich praw w niedawnych konszachtach z politykami Prawa i Sprawiedliwości dotyczącymi sejmowej ratyfikacji Funduszu Odbudowy.

– Pani poseł, była szansa, żeby spróbować ten rząd odwołać. I wtedy można było zmieniać prawo tak, żeby było przychylniejsze dla kobiet. Nie zrobiliście tego, nie spróbowaliście – grzmiał Morozowski.

– Rozmawiałam dziś z wściekłym rzecznikiem Koalicji Obywatelskiej, który udawał dziennikarza – skomentowała po programie Maciejowska na Twitterze. I o swoim żalu porozmawiała z TVP Info.

– Pytanie o to, czy Lewica teraz będzie robiła „deale” z PiS ws. zaostrzenia aborcji jest pytaniem totalnie nieuczciwym i jest manipulacją – opowiadała portalowi telewizji rządowej. – Pan Morozowski zapomniał wyraźnie kim jest, jaka jest jego funkcja jako prowadzącego program – skarżyła się.

To, że w obronie posłanki Lewicy przed dziennikarzem TVN24 stanęła rządowa TVP Info, każe zapytać liderów tego środowiska, czy życzliwość telewizji Jacka Kurskiego była elementem umowy z PiS, który już za nami, czy też jest wstępem do następnych układów z Prawem i Sprawiedliwością, o których opinia publiczna póki co nie ma pojęcia. W TVP Jacka Kurskiego nic nie dzieje się bowiem ot tak.

Politycy Lewicy powinni lepiej przygotowywać się do obrony słuszności swojej kolaboracji z odsadzaną przez nich samych od czci i wiary władzą. Ewentualnie, powinni nauczyć się lepiej maskować fakt, iż po współpracy z PiS zaczęli mieć problemy natury gastrycznej.

Źródło: TVP Info