Jak wiemy, Ministerstwo Zdrowia Łukasza Szumowskiego podpisało w kwietniu umowę z byłym handlarzem bronią. Miał on dostarczyć ponad 1200 respiratorów za około 250 mln zł. Wiele mówiło się o tym, że resort podjął taką decyzję, bo czas był szczególny.
Okazuje się jednak, że mógł podpisać umowę z amerykańskim producentem sprzętu lub zdecydować się na zakup z dostaw unijnych. Dlaczego podjęto inną decyzję?
Dziwny ruch ministerstwa
Wspomniana umowa została podpisana przez byłego wiceministra Janusza Cieszyńskiego. Zakładała, że bez przetargu i na podstawie specustawy spółka E&K z Lublina Andrzeja Izdebskiego, dostarczy Polsce respiratory za kwotę nie mniejszą niż 250 mln zł.
Jak wiemy, zamówienie nie zostało właściwie zrealizowane. Sprawa jest jeszcze dziwniejsza pod innym kątem. W niemal tym samym czasie – dokładnie dzień po podpisaniu umowy z E&K – instytucje Unii Europejskiej rozstrzygnęły przetarg na respiratory dla wszystkich krajów członkowskich z dostawami w lipcu. Mało tego, sam Andrzej Duda przeprowadził rozmowę telefoniczną z Donaldem Trumpem, po której w Krajowym Centrum Reagowania zdecydowano, że Polska otrzyma dostęp do 200 respiratorów od ich producenta – firmy General Electric. TVN24 twierdzi, że nasz kraj miał nawet dostać priorytetowy dostęp do sprzętu, który mógł do nas trafić w czerwcu.
Respiratorów brak
Pozostano jednak przy Izdebskim i jego firmie. Efekt? Miało być ponad 200 respiratorów w kwietniu i 100 w maju. Spółka dostarczyła wtedy do Polski tylko 50 urządzeń. Dość zresztą dziwnych, bo bez kart gwarancyjnych, paszportów i serwisu, ani listy dostawców części zamiennych. Władzom wystarczyło chyba oświadczenie Izdebskiego, że ten zapewnia, że brakujące części dostarczy i serwis jako usługa też będzie możliwy.
Ostatecznie zamiast 1241 respiratorów dostarczył 200. Nie oddał też 60 mln zł zaliczek, które wpłaciło mu ministerstwo.
Dlaczego więc nie kupiono sprzętu z USA?
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU