Mijają właśnie trzy lata od pamiętnego wielkiego “audytu rządów PO-PSL”, który ekipa “dobrej zmiany” przeprowadziła na potwierdzenie tezy, że za rządów ich poprzedników Polska była w ruinie, w ministerstwach panoszyły się Bizancjum i korupcja, a które przywracający prawo i sprawiedliwość w funkcjonowaniu państwa wybrańcy Jarosława Kaczyńskiego wyplenią z bezwzględną determinacją. Jak już wiemy, cała ta propagandowa operacja zakończyła się całkowitą klapą, a do prokuratury finalnie nie trafiły żadne zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez ministrów czy wiceministrów koalicji PO-PSL.
To, co nie udało się na poziomie rządowym, udać miało się w państwowych spółkach, gdzie również nominaci partii rządzącej mieli za zadanie znaleźć przykłady niegospodarności i działania na szkodę państwowego majątku. Pojawiło się nawet kilka zawiadomień do prokuratury, m.in. w sprawie byłego prezesa grupy LOTOS Pawła Olechnowicza, ale tu z kolei sądy bezlitośnie obnażyły polityczny charakter działań śledczych. Inaczej miało być w przypadku audytu w grupie AZOTY, gdzie “dobrozmianowe” kierownictwo ochoczo rzuciło się do poszukiwania nieprawidłowości w zakresie podpisywanych umów marketingowych. Wydawało się, że trafili w dziesiątkę, dlatego złożyli zawiadomienie do prokuratury. Jak napisała “Gazeta Wyborcza”, śledczych interesowały umowy, które w 2012 r. Grupa Azoty zawarła z krakowską firmą z branży reklamowej. Przedsiębiorstwo było odpowiedzialne za domeny internetowe spółki i przygotowało logotyp koncernu.
Według funkcjonariuszy CBA spółka mogła stracić na tym nawet 1,2 mln. Z ich ustaleń wynika, że firma zarobiła na zleceniu więcej, niż wskazywała pierwotna umowa między nią a Azotami. Wynagrodzenie dla wykonawcy zostało bowiem podniesione w kontrakcie z 600 tys. zł do 2,4 mln zł, przy jednoczesnym skróceniu czasu obowiązywania umowy. Możemy sobie jedynie wyobrazić, że TVP Info zostało już zawiadomione, że szykuje się spektakularne zatrzymanie w świetle kamer, że wystarczy już tylko ustalić kto kierował tą firmą i “oszusta z pewnością związanego z PO” się przymknie. Sprawa jednak nie została zakończona w widowiskowy sposób, bowiem jak wynika z ustaleń “GW”, firmę prowadzi Tomasz C., syn tarnowskiej posłanki… Prawa i Sprawiedliwości. Na domiar złego, ta sama krakowska agencja stała za jej medialną kampanią wyborczą do Sejmu w 2015 r.
Zamiast więc organizować widowiskowe zatrzymanie w świetle kamer, śledczy pogrążyli się w dogłębnym badaniu sprawy i analizie dokumentów dostarczonych im przez Tomasza C. – Prokurator prowadzący śledztwo zdecydował o powołaniu biegłego z zakresu ekonomii, marketingu i wyceny praw autorskich, gdyż chodzi o specyficzne usługi marketingowe – mówi Elżbieta Potoczek-Bara, rzecznik krakowskiej prokuratury regionalnej, która prowadzi tę sprawę. – Zadaniem biegłego będzie ustalenie, czy wynagrodzenie i koszty były adekwatne do rodzaju usług i zawartych umów oraz cen obowiązujących na rynku w tym zakresie. Chodzi np. o kwestie obsługi graficznej i technicznej serwisów czy budowanie wizerunku korporacyjnego – dodaje prokurator Potoczek-Bara. Śledztwo zostało przedłużone i raczej mało prawdopodobne jest, by skończyło się przed wyborami parlamentarnymi. Nagle dociekliwość i dokładność w sprawdzeniu każdej cyferki w dokumentach beneficjenta zlecenia stała się kluczowa i rozstrzygająca. Pozostaje jedynie naiwne pytanie, czy gdyby nie koneksje rodzinne właściciela tej firmy, sprawa toczyłaby się w taki sam sposób. My mamy co do tego poważne wątpliwości.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU