Zaskakujące wieści z zagrożonego powodzią Płocką. Urzędnik kierujący akcją rozbijania kry na Wiśle podał się do dymisji. Płoccy samorządowcy nie rozumieją, jak można dokonać takiej zmiany w krytycznym momencie.
Od ponad tygodnia w Płocku trwa alarm przeciwpowodziowy. Powodem jest zator lodowy na Wiśle. Mieszkańcy zagrożonych osiedli zaczęli zabezpieczać domy workami z piaskiem, a prezydent Płocką zarządził ewakuację.
– Jedynym wyjściem, w naszej ocenie, które może poprawić obecną sytuację jest uruchomienie lodołamaczy, które krusząc lód stworzą rynnę umożliwiającą swobodny przepływ wody – mówił w poprzednim tygodniu prezydent Andrzej Nowakowski. Lodołamacze ruszyły do akcji, a tymczasem… do dymisji podał się urzędnik, kierujący całą akcją.
– Dyrektor Zarządu Zlewni we Włocławku 16 lutego złożył rezygnację z pełnionej funkcji, prezes Wód Polskich ją przyjął – poinformowała rzeczniczka Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie, Urszula Tomoń.
– To jest szokująca informacja. Dokonywać takiej zmiany w krytycznym momencie? Nie mam słów – komentuje w rozmowie z Onetem jeden z płockich samorządowców. Przyczyny dymisji nie są znane, ale faktycznie przyszła ona w najgorszym możliwym momencie. Poziom wody Wisły w Płocku wciąż jest wysoki, a według prognoz zbliża się odwilż – zalegający na rzece lód może więc gwałtownie się roztopić i jeszcze bardziej podnieść poziom wody. Ryzyko powodzi jest więc spore. To, że zagrożenie jest realne, przyznał wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik.
Źródło: Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU