Pojawiają się nowe informacje na temat afery finansowej w samym sercu Centralnego Biura antykorupcyjnego.
Jak podał “Puls Biznesu”, sprawa wyszła na jaw w grudniu ubiegłego roku, kiedy konwój miał zabrać nadwyżkę pieniędzy pozostałą w CBA. Agenci konwoju mieli zastać otwarty punkt kasowy i brak gotówki. Powinno było się tam znajdować 5,5 mln zł.
Z ustaleń “Pulsu Biznesu” wynika, że szef CBA Ernest Bejda podał się do dymisji, nie została ona jednak przyjęta przez ministra-koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego.
Media dotarły do informacji, z których wynika, że pracownica CBA wyciągnęła z kasy służb niemałe kwoty.
– Miała tego dokonać pracownica pionu finansowego Biura. Kobieta, mając pełną wiedzę o pieniądzach przepływających przez tę instytucję, sukcesywnie wyprowadzała je z funduszu operacyjnego Biura. W sumie mogło to być nawet blisko pięć mln zł – mówi anonimowy informator Onetu. – Kiedy wyszło to na jaw, posypały się głowy. Dyrektor pionu finansów będzie prawdopodobnie odpowiadać za niedopełnienie obowiązków, a dyrektor biura wewnętrznego za to, że nie miał nad tym kontroli, do czego przecież został powołany – dodaje.
Samo CBA nie jest już tak wylewne.
– CBA nie informuje o decyzjach kadrowych, podejmowanych wobec funkcjonariuszy i pracowników Biura. Nie jest prawdą, jakoby Centralne Biuro Antykorupcyjne utraciło jakiekolwiek środki finansowe – mówi Temistokles Brodowski, rzecznik CBA.
Źródło: Puls Biznesu
Fot. Flickr.com/Kancelaria Premiera
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU