“Ten sondaż powinien wstrząsnąć liberalną częścią opinii publicznej. Nigdy jeszcze w sondażach IPSOS dla OKO.press notowania PiS nie przekroczyły wyniku wyborczego tej partii (37,6 proc.), tym razem sięgnęły 41 proc. Tak wysokie poparcie w sondażu telefonicznym – w odróżnieniu od badań face to face w domu respondenta, które zawyżają poparcie dla partii rządzącej – to coś nowego. (…)” To wstęp do omówienia wczorajszego sondażu, w którym na kolejnym miejscu jest Platforma Obywatelska z 26 proc., następnie Kukiz 15, który popiera 12 proc. badanych, .Nowoczesna z 7 proc. i PSL z 5 proc.
Dwa tygodnie temu pisałem o nowym 500+ Prawa i Sprawiedliwości, którym w najbliższej kampanii wyborczej będą uchodźcy. Nie trzeba było długo czekać, żeby efekty “próby generalnej” zobaczyć we wczorajszym sondażu. Ze względu na to, że kampania wyborcza jeszcze się nie zaczęła, nazywam to próbą generalną. Przez ostatni miesiąc rządzący położyli duży nacisk na przekaz antyuchodźczy, połączony z deklarowanymi gwarancjami bezpieczeństwa:
– (…) Nie pozwolimy (…), (…) Nie dopuścimy (…), (…) Nie zgadzamy się (…), (…) Będziemy bronili (…).
Początek tego festiwalu nienawiści datuje się na koniec maja, głosowanym w Sejmie wotum nieufności wobec Antoniego Macierewicza. To wtedy Beata Szydło, podczas swojego wystąpienia w obronie ministra, zaczęła grzmieć: – (…) Europo powstań z kolan i obudź się z letargu, bo będziesz codziennie opłakiwała swoje dzieci (…). To było dwa dni po zamachu w Manchesterze. Tutaj trzeba obowiązkowo dodać, że zamachowcem nie była osoba, która przybyła razem z falą uchodźców, tylko urodzony w Wielkiej Brytanii syn imigrantów z Libii. Poza tym Wielka Brytania nie uczestniczy w programie relokacji uchodźców, a ten fakt wielu ucieka lub celowo go pomijają.
Skuteczna strategia
Sondażowe 41 proc. poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości jest efektem tej właśnie retoryki, a przecież stosowana jest zaledwie miesiąc. Dlatego wolę nie myśleć, co się może stać, gdy przez pół roku, dzień w dzień, w kampanii wyborczej ludzie będą słyszeli takie grzmoty i widzieli takie błyskawice. Mamy do czynienia z budowaniem bomby atomowej przez Prawo i Sprawiedliwości i mam nieodparte wrażenie, że nie wszyscy to dostrzegają. Tak jak w czasie drugiej wojny światowej wywiady aliantów skutecznie opóźniały niemieckie postępy technologiczne przy budowie rakiet czy właśnie skonstruowaniu ładunków nuklearnych, tak teraz przede wszystkim media powinny bardzo głęboko przemyśleć formułę podawanych informacji oraz rozłożenie akcentów. Jeżeli nie nastąpi przeredefiniowanie informacyjne, to za dwa lata ta kampanijna bomba atomowa zrobi w Polsce Hiroszimę i Nagasaki. To się objawi większością konstytucyjną i przyzwoleniem na wszystkie numery świata, bo człowiek może na wszystko przymknąć oko, gdy mu się wmówi, że państwo go ochroni. Wystarczy kilka fake newsów i będzie się bał także tych, których nigdy na własne oczy nie widział. Podejrzewam, że w kampanii będzie milczące przyzwolenie rządzących dla propagowania fake newsów związanych z uchodźcami.
Spraw, które trzeba natychmiast zmienić w mediach jest wiele, ale ja się skupię tylko na jednej, moim zdaniem fundamentalnej. Kogo interesuje i na kogo oddziałuje jeszcze spór o Trybunał Konstytucyjny? Kogo interesuje to, że jakiś sędzia przełożył sprawę ze względu na zmieszanie z wyborem sędziów do Trybunału? Kogo to interesuje i na co to ma wpływ? Ja się już w tym pogubiłem i dawno temu przestałem śledzić informacje na ten temat. Oczywiście badania mogą pokazywać, że ten spór jest ważny, ale jakby zapytać na ulicy na czym ta cała awantura polega to podejrzewam, że znajdzie się niewielu będących w stanie wyłożyć merytorycznie clue problemu. Skończy się na operowaniu regułkami, że łamane jest prawo oraz konstytucja. Poza tym spór o Trybunał Konstytucyjny – który trwa od ponad roku – do dzisiaj nie przyniósł żadnych wymiernych korzyści opozycji i nie miał wpływu na notowania Prawa i Sprawiedliwości. Wniosek jest z tego prosty – ten temat nie działa. Jeśli przez 28 lat demokracji nie nauczono społeczeństwa szacunku do trójpodziału władzy i Konstytucji, to nie uda się go nauczyć w dwa czy trzy lata. Przy dzisiejszym stanie rzeczy, udzielanie ludziom lekcji z praworządności jest raczej wyzwaniem na przyszłe lata, jak już Prawo i Sprawiedliwość odda ster rządów.
Kościół sojusznikiem w walce z PiS?
Temat Trybunału Konstytucyjnego powinien zostać w mediach ograniczony do niezbędnego minimum. W to miejsce musi się pojawić kościół ze swoim przesłaniem o pomocy uchodźcom. Dla osoby niewierzącej, to co teraz piszę jest ciężkie, ale rachunek zysków i strat predestynuje media do dużo większego zaangażowania kościoła w tryby polityki. Kościół jest w tej chwili ostatnią deską ratunku przed wybuchem bomby atomowej. Po Bożym Ciele, przez prawie tydzień mieliśmy do czynienia z cytowaniem najwyższych hierarchów kościelnych, którzy w swoich homiliach i wywiadach mówili o pomaganiu uchodźcom. I dobrze by było, gdyby taki stan utrzymać, a księża powinni być stałymi gośćmi w telewizji od rana do wieczora. Od korytarzy humanitarnych i nacisku kościoła oraz Watykanu powinno się zaczynać serwisy informacyjne. Tylko odwołanie się do wiary jest w stanie zminimalizować straty, które już poniesiono i które bez istotnej zmiany w przekazie medialnym będą tylko rosły. Wielu polityków Prawa i Sprawiedliwości pytanych o słowa padające ze strony kościoła nie chciało podskakiwać, jak to zazwyczaj mają w zwyczaju komentując inne wydarzenia. A to już jest sukces, bo publika skupiona przy PiS-ie nie ma czego komentować, a bon moty nie idą w Polskę. Siedzą z podkulonym ogonem i coś tam sobie brzdąkają pod nosem strunami głosowymi. Przy pytaniach o Trybunał Konstytucyjny oraz sądy są w stanie powiedzieć wszystko i czują się jak ryba w wodzie.
Rolą mediów jest postawienie tamy cementowaniu nienawiści do ludzi. Jak polityk Prawa i Sprawiedliwości stanie przed lustrem po codziennym słuchaniu tego, co ma do powiedzenia kościół, to nie ujrzy w odbiciu człowieka sukcesu. Co innego po sporze o TK lub sądy. Wtedy jest w siódmym niebie, a kibice polityczni biją mu brawo. Lustro pokaże mu jego wielką dumę. Zamknięcie PiS-u w kokonie permanentnego sporu z kościołem prędzej czy później przyniesie efekty. Jedna z anegdot opisuje spotkanie Józefa Stalina z poetą Aleksiejem Surkowem. Działacz Związku Pisarzy ZSRR przyszedł na skargę i mówi: – Literaci to straszna swołocz. Ten pederasta, tamten pijak, inny złodziej. Stalin na to:- Na dzień dzisiejszy nie mogę wam zapewnić innych literatów. Jeżeli media są w stanie zapewnić PiS-owi stałych literatów w osobach księży, to ja się na to piszę.
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU