Za tydzień miną trzy lata od uroczytsego ułożenia stępki pod prom, który miał kursować między Świnoujściem i Ystad w Szwecji. Przez trzy lata nie zdołano nawet opracować projektu statku. Dzisiaj do promu nikt się nie przyznaje, a obóz rządzący sprawia wrażenie, jakby cała uroczystość nie miała miejsca.
Adam Bielan dwa dni temu w radiu TOK FM, sprawiał wrażenie osoby, która nie przykłada większej uwagi do całego przedsięwzięcia. A przecież to miał być dowód na odbudowywanie przez Prawo i Sprawiedliwość przemysłu stoczniowego. Gdy padło pytanie o budowę promu, Bielan wypalił, że jest warszawiakiem i nie śledzi losów tej sztandarowej inwestycji, a dziennikarkę odesłał z pytaniem do Joachima Brudzińskiego. Trzy lata temu, były szef MSWiA był tak euforycznie nastawiony, że z ogromną chęcią chciał się zakładać o prom z Olgierdem Geblewiczem, marszałkiem województwa Zachodniopomorskiego oraz ze Stanisławem Gawłowskim, senatorem obecnej kadencji. Dzisiaj unika mediów.
To przyjmij"Kozaku"zakład.Jeżeli prom spłynie w Szczecinie ty z @OGeblewicz ubrani w turecki swetr a'la Kononowicz przeprosicie stoczniowców https://t.co/qpkhdyn8O3
— Joachim Brudziński (@jbrudzinski) October 17, 2017
Tak jak w przypadku Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) i budowy bloku węglowego w elektrowni Ostrołęka, pod inwestycję promową założono spółkę. W przypadku CPK zarząd pilnuje łąki i otrzymuje co miesiąc około 250 tys. zł, inwestycja w Ostrołęce przyniosła już miliard złotych straty, rząd zmienia koncepcję budowy, ale zarząd swoje już zarobił. Oczywiście bez pełnomocnika na etacie nic nie może się odbywać, bo każdy musi zarobić, więc promem zajmuje się Ryszard Kwidziński, pełnomocnik do spraw budowy promów.
Reporterzy TVN24.pl sprawdzili, jak wygląda rewolucja promowa w naszym pięknym kraju. Trzy lata temu podczas uroczystości premier Mateusz Morawiecki w burzy oklasków mówił, że wraca nadzieja na rozwój stoczni – Dacie radę – wtórował mu Joachim Brudziński. Odbudowa stoczni, wstawanie z kolan i “dacie radę” Brudzińskiego wygląda tak, że od trzech lat Ministerstwo Gospodarki Wodnej i Żeglugi Śródlądowej nie opracowało nawet projektu statku, który dumnie pod polską banderą miał ciąć fale mórz i oceanów.
200-metrowy prom miał pomieścić czterystu pasażerów oraz 150 aut osobowych i 50 ciężarowych. Zapowiadano nawet budowę kolejnych tego typu jednostek. Jak pisze TVN24.pl – (…)stoczniowa cześć realizacji projektu miała się rozpocząć na przełomnie 2017 i 2018 roku. Właściwa budowa – czyli prace na pochylni – planowano rozpocząć pół roku później. Po kilkunastu miesiącach konstrukcja miała być gotowa do zwodowania, a w tym roku rozpocząć rejsy – czytamy.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU