Po ujawnieniu przez media informacji, że matka Stefana W. ostrzegała policję przed swoim synem, którego stan psychiczny w więzieniu bardzo się pogorszył i może stanowić zagrożenie dla otoczenia, ze strony organów państwa pojawiły się próby odwracania kota ogonem i wzajemne przerzucanie się gorącym kartoflem. Zresztą, już od pierwszych chwil po tragedii, politycy partii rządzącej próbowali przedstawiać sprawcę tego mordu jako osobę chorą psychicznie, tak by badanie jego ewentualnych motywów – niewygodnych dla obozu władzy, stało się bezprzedmiotowe. Tu jednak pojawił się duży kłopot – jeśli bowiem Stefan W. dawał sygnały, że może być niebezpieczny, to dlaczego ani policja, ani Służba Więzienna nie zrobiły absolutnie nic, by to niebezpieczeństwo zmniejszyć?
Dziś okazuje się, że rządzący postanowili zrzucić wszystko na “lukę w prawie”, którą teraz bohatersko postanowią załatać. Jak wynika z komunikatu ze strony Ministerstwa Zdrowia, rozpoczęły się prace nad możliwością wprowadzenia, orzekanego przez sąd, obligatoryjnego badania i leczenia osób, u których istnieje podwyższone ryzyko popełnienia przestępstwa po wyjściu na wolność.
Procedura ta – jak podaje MZ – objęłaby sprawców przestępstw, u których w trakcie wykonywanej kary rozpoznano chorobę psychiczną, zaburzenia osobowości, lub uzależnienie od alkoholu, narkotyków lub innych substancji, a także upośledzenie umysłowe. Efektywny monitoring ma pozwolić na kontynuację terapii rozpoczętej podczas pobytu w zakładzie karnym oraz zapobiegnie skutkom niepożądanych zachowań zarówno wobec osoby nim objętej, jak i jej otoczenia.
Zdaniem rządzących, w ten sposób daje się organom państwa możliwość dodatkowego przeciwdziałania osobom niebezpiecznym, którzy dziś wychodzą z więzienia w zasadzie bez żadnej kontroli, nawet jeśli w przekonaniu systemu opieki postpenitencjarnej dalej pozostają skrajnie niebezpieczni dla otoczenia. Zmiany proponowane przez Ministerstwo Zdrowia zakładają także wprowadzenie szerszej procedury oceny stanu psychicznego więźnia, dając także możliwość przymusowego skierowania go do zakładu zamkniętego. Taka ocena mogłaby być dokonywana przez wyspecjalizowanych biegłych na wniosek dyrektora zakładu karnego lub aresztu śledczego wobec osób, które w trakcie pobytu ujawniły zaburzenia psychotyczne, przed przewidywanym warunkowym zwolnieniem lub przed wykonaniem kary. Przeprowadzano by diagnozę ryzyka użycia przemocy lub groźby jej użycia lub popełnienia przestępstwa w związku ze zdiagnozowanymi przez lekarzy zaburzeniem psychicznymi, osobowości, lub w związku z uzależnieniem od alkoholu, środka odurzającego lub innego podobnie działającego środka.
Szkoda tylko, że naprędce projektowane przepisy pojawiają się dopiero dzisiaj, po tragedii, która może bezpośrednio uderzyć w obóz rządzący. Prawo i Sprawiedliwość rządzi w końcu od trzech lat i media regularnie donosiły o przypadkach krwawych czynów więźniów wychodzących na przepustki, czy popełniających brutalne zbrodnie na najbliższych zaraz po opuszczeniu zakładów karnych. Wówczas o luce w przepisach nikt nie mówił i sprawą się nie interesował.
Źródło: Interia.pl
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU