Obrona Gowina on-line
W sobotę wicepremier i minister nauki, Jarosław Gowin oznajmił, iż przewiduje, i przygotowuje się do tego, że tegoroczne obrony prac licencjackich i magisterskich odbędą się w wersji on-line. Jak wiadomo, obrony zazwyczaj zaczynają się najwcześniej w końcu czerwca lub na początku lipca. Tymczasem okres „kwarantanny narodowej” przedłużono zaledwie do połowy kwietnia, a Jarosław Kaczyński oznajmił, że wybory prezydenckie na pewno odbędą się 10 maja, a jak wiadomo słowo prezesa jest święte, nieomylne i ostateczne. Czy tylko ja dostrzegam w tym wszystkim drobną niezgodność w terminarzu na wiosnę i lato 2020?
Dwa miliony Dudy
Już kilku liczących się kandydatów na prezydenta dostarczyła swoje podpisy poparcia. W końcu, po tygodniach zbierania autografów po każdej mszy we wszystkich kościołach naszego pięknego kraju, zrobił to wreszcie i PAD. I oczywiście nie omieszkał się pochwalić, że zebrał ich najwięcej, bo aż dwa miliony. Jak należy przypuszczać, gdyby nie korona wirus, zebrałby co najmniej dwa razy tyle, ale niestety biskupi pospołu z ministrami ograniczyli mu frekwencję na nabożeństwach do 50 osób, a w takim tempie zbieranie kolejnych milionów podpisów potrwałoby najpewniej do Gwiazdki.
Kiełbasa kontra humus
Niedawno mogliśmy się dowiedzieć, jak torturują wegetarian w ramach obowiązkowej kwarantanny po powrocie z zagranicznych wojaży. Pewna dama wróciła właśnie z Berlina i została zatrzymana na 14-dniową kwarantannę w Słubicach. Niewiasta okazała się być wegetarianką, a już na początku kwarantanny zaczęto się nad nią okrutnie znęcać za pomocą kanapek z kiełbasą. Nieszczęsna ofiara po pierwszej nocy wymknęła się jednak oprawcom i uciekła z kwarantanny i autobusem, a potem pociągiem, a wreszcie pieszo dotarła na jeden z komisariatów w Poznaniu, gdzie poskarżyła się na nieludzkie traktowanie i brak humusu, bo zawsze miała zaufanie do policji. Pomyślmy, co czekałoby jednak cyklistów-ekologów w ramach kwarantanny – zapewne wielogodzinna jazda dieslem. Czekamy na dalsze doniesienia!
Bo musiał się napić
Pewien 54-letni dżentelmen trafił w czwartek do szpitala w Zgierzu z objawami wskazującymi na zakażenie koronawirusem. Pobrano od niego próbki do testów, ale on sam nie był w stanie czekać wielu godzin na wyniki badań, bo straszliwie go suszyło. Ponadto słyszał o prozdrowotnych właściwościach spirytualiów, więc zapragnął uleczyć się sam. Uciekł więc przez szpitalne okno i pognał do… Łodzi. Tam zatrzymali go policjanci, odziani w kombinezony, maski i całą resztę. Delikwent przebywał w pewnej łódzkiej kamienicy i był w stanie tak mocno wskazującym, że do karetki wsiadał na czworaka. Teraz resztę kwarantanny odbędzie w areszcie. No, cóż – Polak na kwarantannie potrafi, a jak go suszy, to potrafi bardziej…
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU