Pełna jasność
Najbardziej klarownie aferę Pegasusa i podsłuchiwanie senatora Krzysztofa Brejzy wyjaśnił europoseł Dominik Tarczyński. Otóż według niego, senatora, zwłaszcza w okresie, gdy był szefem kampanii wyborczej KO, podsłuchiwała inna, wyraźnie wroga mu frakcja w Platformie Obywatelskiej. I wszystko jasne, a idąc dalej tym tropem Romana Giertycha zapewne podsłuchiwała inna frakcja w jego kancelarii adwokackiej, zaś prokurator Ewę Wrzosek – inna frakcja w warszawskiej prokuraturze. Zapewne też to Platforma pospołu z kancelarią Giertycha i prokuraturą zakupiły wspólnie oprogramowanie za 25 milionów złotych. Bo stać ją na życie na bogato!
Felieton czy stwierdzenie faktu?
Ostatnio Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował o umorzeniu sprawy przeciw pisarzowi Jakubowi Żulczykowi oskarżonemu o znieważenie prezydenta Andrzeja Dudy. Autor po „gratulacjach” Dudy w kontekście wyborów prezydenckich w USA – nazwał polskiego prezydenta „debilem”. Śledztwo w sprawie wpisu rozpoczęło się po zawiadomieniu osoby prywatnej. Proces ruszył w listopadzie i zakończył się po dwóch rozprawach. Sędzia podkreślił, że Żulczyk nie popełnił przestępstwa, a czyn, którego się dopuścił, ma znikomą szkodliwość społeczną. Ponadto uznał, że wpis autora w mediach społecznościowych można uznać za felieton satyryczny, a zatem sprawa jest tym bardziej błaha. Niestety, prokurator jest innego zdania i niebawem prokuratura zaskarży wydany właśnie wyrok. Tylko jak znów oskarżać pisarza za zwykłe stwierdzenie faktu?
Tarcza w kancelarii premiera
Najlepszą tarczę antyinflacyjną premier Mateusz Morawiecki wprowadził w KPRM, bo jak powszechnie wiadomo – zarobki tam nie dość wysokie, a pieniądze się należą. Otóż premier pod koniec grudnia podpisał rozporządzenie, dzięki któremu zniesiona została górna granica dodatków w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, które dotychczas wynosiły do 40% wynagrodzenia zasadniczego. Teraz pracowników kancelarii przed inflacją i Polskim Ładem chroni najlepsza tarcza na świecie, a my dalej zasuwamy za miskę ryżu i to na surowo, bo gaz tak podrożał, że pora skończyć z gotowaniem.
Wyciek taktyczny czy strategiczny?
Baza danych dotyczącą zasobów polskiego wojska – od śrubek i zeszytów po pociski przeciwpancerne oraz myśliwce F-16 – wyciekła do sieci. Wyciek najprawdopodobniej nastąpił z Szefostwa Planowania Logistycznego w Inspektoracie Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy. Onet podał, że ujawnione w sieci wojskowe dane liczą 1 757 390 zapisów. Można się z nich dowiedzieć m.in.: nie tylko ile polska armia posiada sprawnych czołgów, śmigłowców czy samolotów, ale też, ile ma mobilnych ołtarzy polowych, wody święconej i wina mszalnego. Bazę tę już ponoć ściągnęło kilkanaście państw, w tym Rosja i Chiny. MON twierdzi, że nic się nie stało, a Mariusz Błaszczak nadal jest ministrem obrony narodowej.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU