O tym, że wysokość minimalnego wynagrodzenia ma się do wzbogacania się społeczeństwa tak, jak pies do jeża, wiedzą wszyscy ekonomiści. Gdyby ustawowe ustalenie wysokości pensji było receptą na dojście do bogactwa, to w krajach afrykańskich biedy by nie było. Rząd podejmując decyzję o wyższej niż przewidywana wysokości płacy minimalnej, realizuje przede wszystkim cel polityczny, tylko pozornie korespondujący z oficjalnym uzasadnieniem tego kroku.
– Obecna sytuacja ekonomiczna Polski pozwala na zrównoważone podnoszenie płacy minimalnej, współmierne do dynamiki wzrostu gospodarczego i wzrostu produktywności pracy oraz spadku bezrobocia – tak rząd tłumaczy dosyć wysoką podwyżkę minimalnego wynagrodzenia na 2019 r.
Sytuacja ekonomiczna naszego kraju faktycznie jest dobra, tyle tylko, że według zdecydowanej większości analiz jest to chwilowy stan, najlepszy od blisko 15 lat i właśnie się kończy. Gabinet, który kierowałby się racjonalnym podejściem do polityki gospodarczej, znakomity okres prosperowania gospodarki wykorzystałby do zmniejszenia kosztów pracy i uzdrowienia sektora finansów publicznych. Rząd PiS idzie natomiast w przeciwnym kierunku. Obciążenia zamiast maleć, rosną. Zabezpieczenia zamiast być wzmacniane, są likwidowane, by zdobyć polityczny poklask. Dziś jeszcze tego nie odczuwamy, ale gdy spowolnienie nadejdzie, zapłaczemy wszyscy.
Dziś podnosząc wysokość płacy minimalnej do wysokości 2.250 partia rządząca gwarantuje sobie:
- dalsze wzrosty przychodów z podatków, którymi później przekupuje Polaków w kampaniach wyborczych przy pomocy kolejnych obietnic rozdawnictwa pieniędzy
- spokój i zadowolenie koncesjonowanego związku zawodowego Piotra Dudy, który ostatnio próbował grozić strajkami
- profity polityczne od nieświadomych Polaków, którzy wierzą w magiczną siłę płacy minimalnej
- sporą oszczędność na programie “Rodzina 500+”, dzięki wyeliminowaniu dziesiątek tysięcy osób pobierających to świadczenie na pierwsze dziecko
To ostatnia kwestia to zresztą polityczny majstersztyk. Płaca minimalna wyższa o 20 zł od wcześniej zapowiadanej, finansowana z pieniędzy pracodawców, a 500 zł oszczędności na samotnej matce, pozostającej na etacie za najniższą krajową. I to nic, że próg 800 zł netto na osobę w gospodarstwie domowym zostanie przekroczony o 17 zł. Od 2020 roku, a więc już po wyborach, gdy profity z wyższej płacy minimalnej popłyną pod adresem Prawa i Sprawiedliwości, dziesiątki tysięcy takich osób stracą świadczenie. Budżet tylko na tym zyska, pozyskując wolne środki na kolejne programy socjalne, takie jak choćby Wyprawka 300+. To, że “nowe” świadczenie jest finansowane w dużej mierze z tego, co udało się zaoszczędzić na nieuaktualnianiu progów dochodowych w programie “Rodzina 500+”, ujawnił w przypływie szczerości jeden z wiceministrów. Perfidne i cyniczne? Być może. Jednak cholernie skuteczne, zwłaszcza gdy zaczyna się wyborczy maraton. A gdy podleje się to toną nachalnej propagandy w TVP, to ciemny lud z pewnością to kupi.
fot. Kancelaria Sejmu/Krzysztof Białoskórski
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU