Do redakcji gazety przyszedł list, który był zbiorem wymyślonych zarzutów wobec dziennikarki. Nadawcą miał być rzecznik dużej firmy, znanej w okolicy. Po weryfikacji okazało się, że żadne takie pismo nie wyszło z tej firmy. Drugi list przyszedł już na nazwisko Anny Karbowniczak. – Słuchaj (tutaj pada wulgarne określenie). Przestań pisać o złamanej nodze dziecka bo wszystko każdemu może się naraz złamać, np. też noga, paluszek, kręgi, coś na buzi itp. – przytacza fragment Głos Wielkopolski i dodaje, że nadawca bardzo dobrze znał dziennikarkę: jej wygląd, sytuację rodzinną, jej teksty.
– W piątek wszczęliśmy śledztwo w sprawie zniesławienia oraz gróźb pod adresem dziennikarki. Sprawę tragicznego wypadku drogowego, którą początkowo wszczęła prokuratura w Wągrowcu, przejęliśmy – mówi prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej.
Źródło Głos Wielkopolski
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU