Sejmowa reporterka “Gazety Wyborczej” zapytała posłanki PiS, co sądzą o głośnych słowach prezesa. Doszło do spektakularnej kompromitacji.
Od weekendu Polska żyje “wykładem” Jarosława Kaczyńskiego na temat spożywania przez Polki alkoholu i dzietności. Ełk stał się dla prezesa areną jego totalnego oderwania od realiów polskich rodzin. Badania pokazują, że na decyzję na powiększeniu rodziny wpływają takie czynniki jak dostępność mieszkań, czy liczba żłobków i przedszkoli.
Kaczyński powiedział w Ełku, że Polsce rodzi się za mało dzieci i ze znaną sobie i towarzyszom partyjnym swawolą przeszedł do oskarżeń. – Jaki teren jest dziś najbogatszy? No Warszawa, ale dzieci najmniej w Polsce jest w Warszawie, więc to nie jest kwestia wyłącznie ekonomiczna, ale też pewnego nastawienia ludzi, a w szczególności pań, bo to kobiety rodzą dzieci – podzielił się swoimi spostrzeżeniami, które okazały się błędne w przypadku Warszawy. Następnie załadował dwururkę i wypalił w stronę Polek.
I tutaj trzeba też powiedzieć więcej też i trochę otwarcie pewnych rzeczy gorzkich. Jeżeli się utrzyma taki stan, że do 25. roku życia dziewczęta, młode kobiety, piją tyle samo, co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie – powiedział przy rechocie zebranych na sali słuchaczy.
Kompromitacja posłanki przed kamerami
Sejmowa reporterka “Gazety Wyborczej” chciała zapytać posłanki PiS, co sądzą o konkluzjach Kaczyńskiego na temat dzietności. Marlena Maląg wzięła nogi za pas, a Marszałek Sejmu Elżbieta Witek stwierdziła, że “nie słyszała”. Odwagą popisała się za to posłanka Dominika Chorosińska i zaliczyła totalną kompromitację.
Kompromitacja posłanki #PiS
Wideo Justyny Dobrosz-Oracz#Kaczyński #kobiety #dzieci pic.twitter.com/5t7rMBmmg9— Wideo Wyborcza.pl (@WideoWyborcza) November 7, 2022
Na dobry początek Chorosińska stwierdziła, że “nie mamy do czynienia z zapaścią demograficzną”. – Dzieci rodzi się więcej, niż się rodziło. Tylko jest mniej kobiet w wieku rozrodczym – powiedziała odnosząc się do uwagi, że w tym roku urodziło się mniej dzieci.
Od dziennikarki usłyszała, że nawet nie sprawdziła danych statystycznych. – Pani nie ma zielonego pojęcia jak wygląda dzietność – stwierdziła reporterka. – Właśnie ja mam zielone pojęcie tylko pani nie ma. Jest mniej kobiet w wieku rozrodczym – brnęła.
Gdy dziennikarka zaczęła mówić, że opiera się na danych ministerstwa pracy, Dominika Chorosińska uciekła sprzed kamery.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU