Polityka i Społeczeństwo

Smutna rzeczywistość w służbie zdrowia. W cieniu pochwał i oklasków pracownikom tnie się pensje

Pielęgniarki

Podczas pandemii w służbie zdrowia obcina się pensje pracownikom państwowych szpitali. – Dostałyśmy pismo, że pensje będą obniżone. I to za przepracowany miesiąc – zdradza jedna z pracujących w państwowym szpitalu pielęgniarek.

Obniżki w cieniu oklasków

Podczas konferencji politycy rządu nazywają ich bohaterami i dziękują za poświęcenie. Niestety, tym słowom uznania dla pracowników służby zdrowia, często towarzyszy obcięcie pensji. Portal Onet rozmawiał z pielęgniarkami, które dowiedziały się o cięciach. Często w nieelegancki sposób.

Dostałyśmy takie pismo, że pensje będą obniżone i tyle. I to już za zeszły miesiąc, cały przepracowany. Dowiedziałyśmy się o tym wszystkim 30 kwietnia. Nie wiedziałam, jaką wypłatę dostanę, bo w tym piśmie były tylko widełki obniżek – od 4,5 do 20 proc. I dla pielęgniarek, i dla lekarzy, ale nie wiemy komu obniżą o ile. Ktoś za nas to zaakceptował i podpisał – opowiada Onetowi jedna z pielęgniarek.

Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, gorzko, że przypadków cięć jest mnóstwo.

Szpitale przeważnie uzasadniają obniżanie pensji tym, że wykonują mniej zabiegów planowych. Ale to nie działa i nigdy nie działało to w drugą stronę. Na jesieni, gdy zabiegów będzie prawdopodobnie znacznie więcej, nikt nam pensji nie podwyższy – gorzko komentuje Ptok.

Czekając na zakażonych

Wielu pracowników znalazło się w trudnej sytuacji, gdy placówki były przekształcane na szpitale jednoimienne. Pielęgniarka pracująca w jednym z nich opowiada, że po zamknięciu oddziałów dyrekcja szpitala wysłała część personelu na postojowe. W tym czasie ci pracownicy dostają tylko niewielką pensję zasadniczą. Muszą być jednak w gotowości do pracy. Niezależnie od pory, jeżeli zajdzie taka potrzeba, pracownik musi pojawić się na oddziale.

Pielęgniarki i położne, pracujące u nas na standardowych, 12-godzinnych dyżurach, przesunięte na postojowe miały dostawać nawet o 1400 złotych miesięcznie mniej. Przy naszych zarobkach to duże pieniądze. Tym bardziej, że epidemia i przekształcenie szpitala na jednoimienny zamknęła nam możliwość jakiegokolwiek dodatkowego zarobku – opowiada pielęgniarka.

W szpitalach dochodzi do paradoksalnej sytuacji – personel z niecierpliwością czeka na możliwość pracy. A ta pojawia się wraz z zakażonymi. Mogą wtedy liczyć na dodatek – 10 złotych za każdą godzinę pracy i 5 za pracę przy pacjencie „covidowym”.

Przy obecnym obłożeniu pensje mamy wyższe niż wcześniej, ale co to są za pieniądze przy takim ryzyku? U nas w szpitalu był już przypadek zakażenia wśród personelu. Lekarz do takiego pacjenta często gęsto nawet nie wejdzie na salę – czasem, bo się boi, a czasem, bo nie musi. Zleca badania, sprawdza wyniki, ordynuje dalsze leczenie i tyle – relacjonuje pielęgniarka ze szpitala jednoimiennego.

Co po oklaskach?

W relacjach pielęgniarek dominuje żal. Publicznie pracownicy służby zdrowia są wychwalani, ważni politycy im dziękują. W praktyce – stawia się je w fatalnej sytuacji.

Te oklaski, te pochwały to jest wszystko fałsz. Tutaj och i ach, a tak naprawdę służba zdrowia jest traktowana jak zło konieczne. To się nie zmieni po epidemii. Tylko oklasków już nie będzie – mówi jedna z kobiet.

Źródło: Onet

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie