Francuski prezydent Emmanuel Macron nie będzie swojej ostatniej wizyty w Polsce wspominać nazbyt dobrze. A to za sprawą problemów z samochodem, jakie ze sobą przywiózł.
Ten się zepsuł, ale polityk z jakichś niejasnych powodów nie chciał skorzystać z polskich samochodów rządowych i kierowcy Służby Ochrony Państwa (SOP). To ostatnie zaoferował mu sam kumpel po fachu – Andrzej Duda.
Ponoć sytuacja była kuriozalna, bowiem Macronowi proponowano przesiadkę do samochodu SOP parę razy. Francuzi w równą nieustępliwością odmawiali. Dlaczego?
Francuski foch?
Zachowanie Macrona było… dziwne. Złośliwi stwierdzą szybko, że zapewne do Paryża dotarły doniesienia o słynnych już w Polsce kolizjach rządowych pojazdów. Francuski prezydent obawiał się, że po drodze kierowca SOP „skasuje” jakiś nowszy model Renault i obciach będzie na całą Europę. W dobie wojny handlowej nie ma co ryzykować utraty prestiżu przez marki znad Sekwany.
Reklama BMW
I szczerze powiedziawszy, jesteśmy w tych rozważaniach o wiele bliżej prawdy, niż ktoś może przypuszczać. Podobno powodem tego, że francuski prezydent odmówił polskim służbom transportu rządowymi autami było to, że te pojazdy były produkcji – o zgrozo! – niemieckiej. W większości to bowiem BMW lub Mercedesy. Zaszłości z 1870 r. nadal są w Paryżu żywe…
Poza tym jak by to wyglądało?! Prezydent Francji w Polsce, jego auto się psuje, więc przesiada się do niemieckich fur. Dział marketingowy BMW nie wymyśliłby tego lepiej! Mało tego, mamy w redakcji podejrzenia, że mogło chodzić o kręcenie z ukrycia nowej reklamy Mercedesa. „Z nami dojedziesz na czas” – czytałby w niej na końcu niemiecki speaker, zaś kamera robiłaby zbliżenie na smutnego Macrona. Sprzedaż niemieckich aut skoczyłaby o 100 proc.!
Niektórzy (to już pewnie ta wredna opozycja) snują i inne wizje. Już zresztą o nich wspominaliśmy. Ponoć to prawda, że biednego Macrona nastraszono słynnymi incydentami, jakie na swoim koncie mają politycy PiS, w tym Beata Szydło. Biedaczysko przeraził się, oglądając fotorelacje z kataklizmów, jakie potrafiły wyrządzić rządowe samochody i ich kierowcy. Poza tym koledzy z Włoch mogliby poczuć się dotknięci zmasakrowaniem bogu silnika winnego Seicento…
Z kolei źródła dyplomatyczne wp.pl wskazują, że była to wyłącznie osobista i symboliczna decyzja Emmanuela, który chciał podkreślić, że nawet podczas zagranicznych wizyt korzysta z francuskich aut. Ot, arystokratyczny foch. Kto jednak prezydentowi zabroni…
Źródło: wp.pl
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU