Julia Przyłębska jako prezes Trybunału Konstytucyjnego stała się symbolem zwycięstwa partii rządzącej nad systemem sądownictwa i furtką do osiągnięcia wszechwładzy przez PiS. Układ jest prosty, prezes udaje, że nie widzi przekraczania granic przez rządzących, a partia władzy w zamian zapewnia protekcję jej samej i jej najbliższym. Jak to często w takich sytuacjach bywa, osoby, które czują się zbyt pewnie popadają w skrajną arogancję. Nie inaczej jest w przypadku Julii Przyłębskiej, która postanowiła zadrwić z prawa o dostępie do informacji publicznej w jeden z najbardziej kuriozalnych sposobów, jaki widzieliśmy w ostatnich latach.
Prezes TK nie robiła notatek ze spotkań na Nowogrodzkiej więc nie poinformuje czy była… pic.twitter.com/UhIADhXXdp
— dane publiczne (@dane_publiczne) September 25, 2017
Do TK wpłynęło zapytanie o informację publiczną dotycząca spotkań prezes Przyłębskiej z Jarosławem Kaczyńskim. W warunkach państwa prawa sprawa byłaby bardzo istotna, ponieważ przejrzystość relacji sędziowie-politycy jest jednym z fundamentów niezawisłości sądów.
Okazuje się jednak, że pytanie okazało się dla prezes na tyle niewygodne, że postanowiła “ukręcić łeb” sprawie w zarodku. Wykręt, którego użyto, przekracza jednak wszelkie granice absurdu.
TK bowiem stwierdza, że dopóki dana informacja znajduje się tylko w pamięci przedstawiciela publicznego, a nie została utrwalona na żadnym nośniku umożliwiającym jej niebudzące wątpliwości odczytanie, to w świetle prawa nie jest to informacja publiczna. Zatem skoro z “ewentualnych wizyt” nie były sporządzone notatki, to Trybunał informacji o nich nie może udzielić.
Jednym słowem, skoro prezes poszła i nie spisała protokołu, to w świetle interpretacji prawa autorstwa TK spotkanie można uznać za nieistniejące. Bardzo przewrotne i wygodne dla władzy. Jednak równocześnie bezczelne i pokazujące, że instytucja, która miała stać na straży porządku prawnego zaczyna sama z niego drwić. Prezes Przyłębska takimi sytuacjami robi z Trybunału jeszcze większą karykaturę niezawisłej instytucji. Spotkania z politykami nie odbywają się, aby porozmawiać o pogodzie, ale w celach lobbingowych. Skoro lobbing w Sejmie musi być regulowany i rejestrowany, to dlaczego lobbowanie w “niezależnej” instytucji, która ma nadzorować życie publiczne ma być nie dość, że dozwolone, to na dodatek poza jakąkolwiek społeczną kontrolą?
Pojęcia niezawisłości, obywatelskości i przejrzystości umierają na naszych oczach, jednak nie minie dużo czasu jak nawet ci, którzy nie doceniali znaczenia tych wartości, poczują boleśnie ich utratę. Pewne rzeczy najwyraźniej są docenione dopiero wtedy, kiedy zostają utracone. Smutna prawda, że po raz kolejny rozgrywamy stary scenariusz: najpierw ignorowanie problemów, a potem bycie mądrym po szkodzie.
fot. http://trybunal.gov.pl/
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU