Sprawa zaczęła się od sensacyjnego doniesienia red. Wojciecha Czuchnowskiego, który na łamach „Gazety Wyborczej” postawił odważną tezę, jakoby wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego Mariusz Muszyński od połowy lat 90. jako oficer służb “prowadzi” swoją przełożoną Julię Przyłębską. W odpowiedzi na tekst, z dużym prawdopodobieństwem wskazującym na związki prezes TK ze służbami, główna zainteresowana zapowiedziała złożenie zawiadomienia do prokuratury.
Wobec oskarżeń o pomówienie, wypowiedział się Piotr Stasiński, wicenaczelny „Wyborczej”:
„Zdecydowaliśmy się na tę publikację, bo sprawa wymaga poddania pod publiczną dyskusję. Dziennikarze nie mają takich możliwości śledczych jak policja, prokuratura czy sąd. Od dziennikarza nie można wymagać, że przedstawi na wszystko stuprocentowe dowody. Byłoby to oczekiwanie nadmierne, nierealne, ograniczające krytyczną rolę mediów i wolność słowa. Dziennikarz nie może wstrzymywać publikacji tylko dlatego, że nie ma wglądu do dokumentów strzeżonych przez specsłużby, objętych klauzulą tajności. Ani wtedy, gdy zainteresowane osoby i instytucje ignorują jego pytania.”
W sobotę wieczorem, rzecznik TK poinformował w komunikacie, że
„[…]Julia Przyłębska złoży doniesienie do prokuratury w sprawie publikacji “Gazety Wyborczej” i dziennika “Fakt” zawierających nieprawdziwe informacje dotyczące jej rzekomych powiązań ze służbami specjalnymi”.
Byłoby to drugie po sprawie książki Tomasza Piątka o powiązaniach Antoniego Macierewicza zgłoszenie do prokuratury niewygodnego dziennikarza. Sędzia Julia Przyłębska po publikacji artykułu nie zamierza najwyraźniej decydować się obrać naturalną drogę, jaką jest proces cywilny w sądzie o ochronę dóbr osobistych. Wówczas to dziennikarz musiałby udowadniać postawioną przez siebie tezę, a sąd miałby po tym rozstrzygnąć, czy tekst został napisany starannie. Najwyraźniej jednak prezes Przyłębska nie jest wystarczająco pewna swoich racji, skoro zwraca się do podporządkowanej rządowi prokuratury z zawiadomieniem popełnienia przestępstwa.
Prokuraturą w dziennikarzy. Już im dekoncentracja niepotrzebna.
Czyli Ankara w Warszawie szybciej niż Budapeszt.— Michał Kuczyński (@KuczynskiM) October 21, 2017
Nie wiadomo, na które paragrafy KK powoła się prezes, prawdopodobnie wybierze któreś z użytych przez Macierewicza ws. Tomasza Piątka. Chodzi o art. 224 KK: wywieranie wpływu przemocą lub groźbą bezprawną na na czynności urzędowe organu administracji rządowej, innego organu państwowego, art. 226 KK: publiczne znieważanie lub poniżanie konstytucyjnego organu RP, art. 231 KK: bezprawny zamach na osobę funkcjonariusza publicznego z powodu wykonywanego przez niego zawodu lub wykonywanego stanowiska.
Donoszenie do prokuratury na dziennikarzy to coś, co wszyscy dziennikarze powinni potępić. Jeśli są dziennikarzami… https://t.co/K8WtkeDGrO
— Michał Szułdrzyński (@MSzuldrzynski) October 21, 2017
Jeśli wobec artykułu Czuchnowskiego pojawiają się przesłanki sugerujące jego nierzetelność, proces cywilny jest doskonałą sposobnością na jej wykazanie. Przegrana dziennikarza przed niezawisłym sądem byłaby doskonałą przestrogą przed napisaniem kolejnego artykułu niepopartego wiarygodnym materiałem dowodowym. Czy to buta, czy obawa przed niekorzystnym dla Przyłębskiej wyrokiem posunęła ją do użycia siły państwa w prywatnej sprawie nie wiem, ale fakt, że już po raz drugi użyto prokuratury w celu zastraszenia dziennikarza godzi w wolność mediów. W takim wypadku ważne jest, żeby środowisko dziennikarskie stanowczo zaprotestowało przeciwko takim praktykom, inaczej ataki na media, sposobami znanymi z Ankary czy Moskwy zostaną stałym elementem polskiego krajobrazu politycznego.
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU