Prawo i Sprawiedliwość zręcznie wykorzystuje opanowany przez swoich sędziów Trybunał Konstytucyjny do celów politycznych. Nawet dziś prezydent użył go jako formę prawnej zamrażarki, która da rządzącym czas i nada pozory dialogu w gorącym sporze z Izraelem. Rządzący posunęli się jednak jeszcze dalej i zdecydowali się właśnie na jawną ingerencję w pracę TK.
Okazuje się, że mimo obsadzenia instytucji swoimi ludźmi, władza wciąż boi się orzeczeń TK. Dzieje się tak, ponieważ niezależnie od werdyktu, ustosunkowanie się TK do problemu wzbudzi zainteresowanie medialne. Orzeczenie musi bowiem posiadać umocowanie prawne, a paradoksalnie im bardziej zostanie ono nagięte na potrzeby rządu , tym większe ryzyko, że sprawa zostanie jeszcze bardziej nagłośniona.
Z tego właśnie powodu Sejm zdecydował się na próbę “zmotywowania” Trybunału Konstytucyjnego do umorzenia postępowania, o które wnioskuje rzecznik praw obywatelskich. Złożono formalny wniosek w tej sprawie wytykając, że pismo RPO “nie zostało poprawnie uzasadnione”.
Jaką to sprawę poruszył rzecznik, że władza stara się go tak bardzo uciszyć?
Poszło o sprawę kluczowa, czyli wolność jednostki. Chodzi o przepisy pozwalające funkcjonariuszom m.in. policji czy straży granicznej inwigilować obywateli.
RPO niepokoiło, że policja, Służba Kontrwywiadu czy Centralne Biuro Antykorupcyjne mogą prowadzić kontrolę operacyjną wobec niemal każdego obywatela aż przez 18 miesięcy. Rzecznik miał zastrzeżenia, że osoba poddana inwigilacji po jej zakończeniu nie ma zostać o tym fakcie poinformowana. RPO krytycznie ocenił także regulacje zezwalające na pozyskiwanie danych telekomunikacyjnych i pocztowych w celu „zapobiegania lub wykrywania przestępstw albo w celu ratowania życia lub zdrowia ludzkiego bądź wsparcia działań poszukiwawczych lub ratowniczych”.
Problem w tym, że Sejm uznał, że ma prawo wyręczyć Trybunał Konstytucyjny i sam ocenił, czy skarga RPO jest zasadna, sugerując instytucji gotowe rozwiązanie problemu. Postawa Sejmu budzi o tyle zdziwienie, że zastrzeżenia rzecznika dotyczą przecież efektów pracy prawodawcy, czyli właśnie Sejmu. Kancelaria próbuje być zatem sędzią we własnej sprawie. Taka postawa w sporach między osobami fizycznymi czy prawnymi nie budziłaby może zastrzeżeń, w końcu żyjemy w wolnym kraju. W tym przypadku jednak mówimy o podmiotach zaufania publicznego, które muszą dawać przykład przejrzystości i wysokich standardów. W świetle tego ostatniego wniosek Sejmu jest zwykłą formą wywierania politycznego nacisku. Rządzący pragną utrudnić rzecznikowi wykonywanie swoich obowiązków i próbują tym samym zakneblować swobodę debaty publicznej. Nie ma przecież wątpliwości, że w tak drażliwej kwestii jak wolność osobista i prywatność nie ma mowy o nadmiarze debaty, ponieważ nowe przypisy ingerują w sprawy dla obywateli elementarne. Wręcz niedemokratycznym byłoby nie przeprowadzenie na ich temat pełnej dyskusji.
Jednak debata ma to do siebie, że może wynieść do światła dziennego niewygodne fakty. Większość Polaków nie orientuje się w zmianach jakie przegłosowano, stad elicie władzy zależy, aby wokół sprawy panowała dalej cisza.
Kancelaria argumentuje, że we wniosku RPO roi się od lakonicznych stwierdzeń i ogólnych poglądów. Zarzuca się rzecznikowi, że przemilczał fakt, że na przedłużenie kontroli operacyjnej zgodę musi wyrazić sąd. Sejm powołuje się na art. 5 Konstytucji jako usprawiedliwień dla inwigilacji obywateli „Rzeczpospolita Polska strzeże niepodległości i nienaruszalności swojego terytorium, zapewnia wolności i prawa człowieka i obywatela oraz bezpieczeństwo obywateli, strzeże dziedzictwa narodowego (…)”. Izba niższa wychodzi niestety z błędnego założenia, że ma swobodę dowolnego doboru środków do realizacji zapisu Konstytucji, przy czym wolność jest tutaj dobrem, które można przehandlować za iluzję bezpieczeństwa.
Wniosek RPO będzie rozpatrywany 21 lutego. Jego los wydaje się w świetle nacisków przesądzony, ponieważ jako sędzia sprawozdawca ma wystąpić sędzia-dubler Mariusz Muszyński. Sejm stara się zatem stworzyć dla Trybunału pretekst, aby ten mógł nie wykonywać swojej pracy. Zależność Trybunału od rządzących na przykładzie inwigilacji może nam wkrótce dobitnie udowodnić jak bolesne mogą być konsekwencje złamania niezawisłości władzy sądowniczej.
Źródło: prawo.gazetaprawna.pl
fot. trybunal.gov.pl
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU