Prawie doba na dołku
Po 20 minutach na miejsce przyjechała policja i straż pożarna, a czwórka aktywistów trafiła na komisariat. Jak relacjonuje siostrzeniec premiera, policja tym razem nie była brutalna, ale nie obeszło się od przytyków.
– Miałem skute ręce, więc funkcjonariusze zapieli mi pasy bezpieczeństwa. Zrobili to dość nieumiejętnie, bo gdyby doszło do wypadku, pewnie bym się udusił. Zwróciłem uwagę, by nie zapinali tak zatrzymanych. Jeden z policjantów odpadł: No trudno – mówi Broda.
Zatrzymani zarzucają funkcjonariuszom, że nie mogli odbyć rozmowy z prawnikiem bez udziału policji. Wszyscy usłyszeli zarzut naruszenia miru domowego i odmówili składania wyjaśnień. Na komisariacie spędzili prawie dobę.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU