Funkcjonariusz BOR zdecydował się ujawnić kulisy zeznań składanych w sprawie głośnego wypadku Beaty Szydło. Składano fałszywe zeznania?
W lutym 2017 r. doszło do kolizji z udziałem rządowej limuzyny przewożącej ówczesną premier Beatę Szydło. Wypadek był na tyle poważny, że była premier musiała być hospitalizowana. Największe niejasności, które mogą rzutować na całą sprawę dotyczą tego, czy rządowa kolumna pojazdów jechała na włączonych sygnałach dźwiękowych. W toczącym się śledztwie w przedziwnych okolicznościach zostały uszkodzone nagrania z monitoringu. Funkcjonariusze BOR zgodnie zeznawali, że kolumna poruszała się “na bombach” świetlnych i dźwiękowych.
Wszyscy wiedzieliśmy
Wszystkie zeznania BOR-owców (aktualnie funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa) mogą się okazać funta kłaków warte. – Ta sprawa nie dawała mi spokoju. Są ludzie, którzy chcą, by prawda nie przedostała się do opinii publicznej. Fatalnie się z tym czuję, nie mogłem dłużej z tym żyć – mówi w rozmowie z “Gazetą Wyborczą” Piotr Piątek, emerytowany funkcjonariusz BOR. Piątek był w grupie funkcjonariuszy jadących w kolumnie wiozącej Beatę Szydło.
– Mieliśmy włączone sygnały świetlne, było już ciemno, wjechaliśmy w miasto. Generalnie wszyscy wiedzieliśmy, że nie mamy włączonych sygnałów dźwiękowych. Dla nas to była rzecz oczywista – rozpoczyna od trzęsienia ziemi Piotr Piątek.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU