Polityka i Społeczeństwo

Sasin myślał, że się uda, ale znów się przeliczył. Zobaczcie, co tym razem nie wyszło ministrowi aktywów

Minister Jacek Sasin
Flickr.com/PiS

Piątkowy “Puls Biznesu” twierdzi, że walka władzy o PKO BP trwa. Jednym z graczy jest nie kto inny, jak Jacek Sasin, minister aktywów państwowych.

Sasin chciał przemeblować radę nadzorczą PKO BP

“Puls…” informuje, że ministerstwo, na czele którego stoi Sasin, już na pierwszym posiedzeniu nowej rady nadzorczej banku zabrało się za przemeblowanie zarządu. I wyszło jak zwykle.

Dzień po zebraniu walnym zebrała się rada nadzorcza w nowym składzie. Dominik Kaczmarski, nowy człowiek w tym gremium, reprezentujący resort Sasina, a więc Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP), złożył od razu wniosek o odwołanie z kierownictwa PKO BP Jakuba Papierskiego. Tyle że jego sugestia nie zyskała poparcia. 

Ponoć plan resortu był szerszy. Chciano w miejsce Papierskiego wprowadzić Bartosza Drabikowskiego, który do 2017 r. był dyrektorem finansowym banku. Teraz miał wrócić na stary stołek.

Inwestorzy przecierają oczy ze zdumienia

Z pewnością to, co dzieje się wewnątrz PKO BP, może dziwić inwestorów. Zwłaszcza tych spoza Polski.

Dla zagranicznych inwestorów ruchy kadrowe w PKO BP są kompletnie niezrozumiałe. Rozmawiałem z przedstawicielem funduszu inwestycyjnego, który pytał, dlaczego skarb państwa nie obronił Zbigniewa Jagiełły, dobrego prezesa. Był przekonany, że to pozostali akcjonariusze poprzez swoich przedstawicieli w radzie nadzorczej doprowadzili do dymisji. Wyjaśniłem mu, że skarb państwa, mając 30 proc. akcji, obsadza 9 z 11 miejsc w radzie i że to jego reprezentanci zdecydowali o odwołaniu prezesa” — powiedział “Pulsowi…” jeden z analityków.

Na razie dziwne działania władz nie odbijają się na kursie akcji banku. Notowania kontynuują trend wzrostowy. Tyle że kolejne zaskakujące wieści mogą zmienić ten stan rzeczy. Ingerencja władz w gospodarkę – zwłaszcza w spółki notowane na giełdzie – może skończyć się delikatnie mówiąc źle. Tym bardziej jeśli stoi za nimi Jacek Sasin, którego poczynania stały się w ostatnim czasie memiczne. Mówimy w końcu o człowieku, który wydał słynne już 70 mln zł na wybory, które się nie odbyły.

Źródło: pb.pl

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie