Z politykami obozu władzy tak to jakoś jest, że gdy pozwolić im swobodnie mówić to, co myślą, to potrafia z błogą nieświadomością w spektakularny sposób pogrążyć samych siebie albo swoich partyjnych kolegów. Jednym z takich polityków jest Krzysztof Łapiński, który na dodatek pełni funkcję rzecznika prezydenta Andrzeja Dudy.
Wydawać by się mogło, że osoba na takim stanowisku powinna z ogromną ostrożnością dobierać słowa, zwłaszcza w sprawach zarzutów o łamanie obowiązującej Konstytucji, czy sprawy sporu z Komisją Europejską o polską praworządność. Jedną z najbardziej eksponowanych kwestii jest usunięcie z funkcji I Prezesa Sądu Najwyższego prof. Małgorzaty Gersdorf, które stoi w otwartej sprzeczności z konstytucyjną gwarancją jej 6-letniej kadencji. Obóz władzy z tych zapisów, wchodzących w życie na początku lipca wycofywać się nie zamierza, co uniemożliwia osiągnięcie kompromisu z Fransem Timmermansem i zażegnanie sporu.
Do dziś oficjalna wersja była taka, że polska władza nie widzi żadnej sprzeczności z polską ustawa zasadniczą, dlatego nie widzi potrzeby zmian w ustawach. Dziś jednak, zapewne nieopatrznie, rzecznik prezydenta przyznał wprost, że prezydent widzi kolizję ustawy o SN (aktu niższego rzędu) z Konstytucją (akt wyższego rzędu) jednak uważa, że ważniejsza jest ustawa.
„Z tych, których obowiązują przepisy dot. przejścia w stan spoczynku, z mojej wiedzy wynika, że 13 sędziów złożyło wniosek o możliwość dalszego orzekania przez kolejne 3 lata. Pani I Prezes nie złożyła takiego wniosku. Konstytucja odsyła w pewnych kwestiach dot. ustroju Sądu Najwyższego do ustawy. Kwestia stanu spoczynku, tego, kiedy się go osiąga, jest i była zapisana w ustawie. Żeby być prezesem Sądu Najwyższego, trzeba najpierw być sędzią tego sądu, nie można być w stanie spoczynku, tylko trzeba być sędzią czynnym. To jest kwestia kolizyjna. Wystarczyło, żeby pani prezes Gersdorf złożyła taki wniosek i wtedy prezydent by rozpatrywał, ale wniosek byłby” – powiedział Łapiński w „Sednie sprawy” w Radiu Plus.
Gdyby prezydencki rzecznik był prawnikiem (jak teoretycznie jego szef), to wiedziałby, jakie reguły kolizyjne obowiązują w polskim systemie prawnym i wiedzialby, że właśnie pogrążył Andrzeja Dudę. To, że lex superior derogat legi inferiori (czyli norma wyższa uchyla normę niższą) wiedzą już studenci pierwszego roku studiów prawniczych w Polsce, podobnie, jak wie to doktor nauk prawnych Andrzej Duda.
Tak długo jednak, jak udawało się przekonywać opinię publiczną, że tej kolizji nikt w PiS nie widzi, tak długo wciskanie kitu mogło być skuteczne. Teraz, gdy rzecznik strażnika Konstytucji przyznaje, że kolizję widzi, stawia swojego szefa w fatalnym położeniu, dając obrońcom praworządności w Polsce mocny argument w dyskusji.
źródło: 300polityka.pl
fot. www.rmf24.pl
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”250″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU